11 grudnia 2006

Zmarł generał Augusto Pinochet

Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.

Chwała bohaterom!

05 listopada 2006

Ekumenizm według pastora Malińskiego

Książka o Janie Pawle II autorstwa ks. Mieczysława Malińskiego:



Pozycja posiada imprimatur:



A w niej ekumeniczne kwiatki. Choćby taki, że w ekumenizmie chodzi o zbliżenie Kościoła Katolickiego do heretyków i schizmatyków (a nie odwrotnie), a prawosławie się niczym istotnym nie różni od katolicyzmu:



Wszystko ma być do "załatwienia" przez teologów. A do tego, książka sprawia wrażenie, jakoby protestanci mieli ważną Eucharystię:



Muzułmański Koran ma być oparty na Piśmie Świętym (sic!). A skazywanie chrześcijan na śmierć to chyba żaden problem, bo nie we wszystkich krajach islamskich tak robią. Z kolei poganie z dalekiego wschodu wierzą w Pana Boga, ale inaczej (sic!).



Dwie kolejne strony bez większych skandali:





Za to na końcu z grubej rury: według ks. Malińskiego wszyscy zgromadzeni w 1986 roku w Asyżu modlili się do Pana Boga, a różnili się tylko obrzędami liturgicznymi, to jak zinterpretować zarżnięcie dwóch kur w ofierze demonom przez animistów? Alternatywny obrządek?

01 listopada 2006

Skandal w USA: Kościół sprzedany bisurmanom

Katolicki kościół Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Chrześcijan w Detroit, wybudowany przez polskich imigrantów, został sprzedany muzułmanom.

źródło: The Detroit News


Sanctus Deus, Sanctus fortis, Sanctus immortalis, miserere nobis.

30 października 2006

Członek Drogi Neokatechumenalnej przyznaje się do celowych nadużyć liturgicznych

Z uwagi na liczne nadużycia liturgiczne w Drodze Neokatechumenalnej, pod koniec zeszłego roku Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w osobie kardynała Arinze wystosowała do założycieli Drogi list ze szczegółowymi wskazaniami. Na niektóre nadużycia zezwoliła, na inne dała okres przejściowy na dostosowanie się, pozostałych Kongregacja nakazała stosować się do Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego oraz do instrukcji Redemptionis Sacramentum.

Z treścią listu można zapoznać się tutaj.

Członkowie Drogi Neokatechumenalnej twierdzą, że stosują się do nakazów wymienionych w liście kardynała Arinze. Tymczasem, na jednym z neokatechumenalnych forów dyskusyjnych, pewien członek Drogi się "sypnął" jak sprawa wygląda naprawdę:

Do tego dziwią nadużycia liturgiczne na które mamy ustną zgodą ale wg prawa sporo fanaberii się dzieje na liturgiach...I taki kapłan przywiązany do tradycji i prawa nie ma ochoty na to patrzeć i jestem w stanie to zrozumieć.
http://www.forum.neokawiarenka.pl/viewtopic.php?t=140

Gratuluję szczerości. Ciekawi mnie też od kogo jest owo ustne pozwolenie? Kogo neokatechumeni stawiają ponad kardynała Arinze? Kikona Argüello, Carmen Hernandez? A może jakiegoś Pana Miecia, z zawodu hydraulika a po godzinach katechistę?

Rada parafialna - zagraniczne wzorce

Na dzisiejszej Mszy Św, proboszcz przekazał nam dwie sytuacje związane z działalnością rad parafialnych
1) Niemcy. Polski ksiądz przebywający w Niemczech otrzymuje pilną prośbę o odprawienie Mszy Św. w mieście odległym o 180km. Po przyjeździe na miejsce zdumiony zastaje proboszcza miejscowej parafii, który informuje go iż aktualnie przebywa na urlopie w związku z czym rada parafialna zabroniła mu odprawić Mszy Św. i nakazała wykorzystać urlaub. Po tym jak celebrans przekazał radzie co myśli na temat takiej polityki, rozpoczęło się poszukiwanie innego księdza na czas urlopu proboszcza
2) Holandia (sytuacja w dwóch parafiach). Parafia przeżywająca kryzys, mała ilość aktywnych wiernych, brak kapłana sprowadza na stałe kapłana z Polski. Zostaje on zatrudniony (etat) przez radę parafialną na etacie proboszcza (jest jeszcze 6 innych etatowych pracowników). Ponieważ parafia przeżywa problemy finansowe, zachodzi konieczność zwolnienia jednego pracownika - i pracownikiem tym jest x. proboszcz w zw. z tym parafia nie ma pasterza, za to 5 etatowych asystentów parafialnych (świeckich).

Źródło: Forum Frondy

29 października 2006

Kardynał Hoyos odchodzi?

Włoski dziennik 'La Repubblica' poinformował, że Benedykt XVI przyjął dymisję kardynała Dario Castrillon Hoyosa, prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa oraz przewodniczącego Papieskiej Komisji Ecclesia Dei, odpowiedzialnej m.in. za dialog z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X. Hierarcha już dwa lata temu osiągnął kanoniczny wiek 75 lat. Według gazety kolumbijski kardynał pozostanie na stanowisku do grudnia br.

Plotki o dymisji kardynała pojawiają się w okresie, kiedy papież ma promulgować indult generalny dla mszy trydenckiej. Kardynał Hoyos od wielu lat opowiadał się za takim rozwiązaniem i był jednym z najzacieklejszych rzeczników pojednania z lefebrystami.

Tymczasem konserwatywny dziennik katolicki 'Die Tagespost' donosi, że indult nie nastąpi tak szybko jak się tego spodziewają tradycjonaliści oraz światowe media. Guido Horst, rzymski korespondent dziennika, napisał, że papieski dokument jest rzeczywiście w fazie ostatnich przygotowań, jednak jest kilka kwestii wymagających ustaleń. Chodzi m.in. o sprawę starego i nowego kalendarza liturgicznego oraz ostry sprzeciw wielu biskupów z całego świata. Horst uważa, że ogłoszenie indultu może się przeciągnąć nawet do końca pierwszej połowy 2007 roku.

Źródło: Wirtualna Polska

28 października 2006

Skandal: rekolekcje pogańsko-katolickie w USA

Wyznawcy sikhizmu i przedstawiciele Episkopatu katolickiego USA uczestniczyli we wspólnych rekolekcjach. Poświęcone były wzajemnemu poznaniu tradycji modlitewnych oraz świętych tekstów. Dyskutowano także o aktualnej sytuacji obydwu religii. Spotkanie miało miejsce w dniach od 5-7 października w Nowym Jorku. Obecnie w Waszyngtonie opublikowano z jego przebiegu specjalny komunikat.

Członkowie obydwu delegacji uczestniczyli w modlitwach, wymieniali swoje doświadczenia wiary, wskazując zarazem na konieczność poszanowania istniejących różnic. Obydwie strony wyraziły zaniepokojenie z powodu trudności na jakie napotykają wspólnoty emigrantów w USA. Mówiono też o wyzwaniach jakie stawia przed wierzącymi proces laicyzacji, a także o potrzebie większego poszanowania wolności religijnej i praw człowieka w Azji.

Źródło: Radio Watykańskie

Książę Karol w oparach absurdu

Książę Karol chce zmienić procedurę koronacyjną. Po tradycyjnym nabożeństwie anglikańskim w Opactwie Westminsterskim, podczas którego koronę na skronie monarchy włoży arcybiskup Canterbury, miałaby nastąpić dalsza część uroczystości, tym razem w Westminster Hall. Wzięli by w niej udział przedstawiciele Kościołów innych niż anglikański, Żydzi, muzułmanie, hinduiści i sikhowie.

Zdaniem księcia zmiana tradycji byłaby odbiciem zmian, jakie zaszły w brytyjskim społeczeństwie od roku 1953, czyli chwili koronacji JKM Elżbiety II. Zwolennikiem wieloreligijnej ceremonii jest m.in. były arcybiskup Canterbury lord Carey.

Od dawna znane są już plany księcia Karola, który w razie objęcia tronu chce także zmienić tradycyjny tytuł 'obrońcy tej wiary' - w domyśle anglikańskiej - przynależny monarchom brytyjskim na tytuł 'obrońcy wiary' - w zamierzeniu Karola każdej. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiają się jednak nie tylko anglikanie, ale także chrześcijanie innych wyznań. W roli obrońcy tradycyjnego tekstu przysięgi koronacyjnej wystąpił niedawno Alians Ewangeliczny, skupiający ok. 1.000.000 brytyjskich chrześcijan.

Od niemal 1000 lat brytyjscy monarchowie koronowani są w Opactwie Westminsterskim. Podczas ceremonii przysięgają bronić Kościoła Anglii (Church of England).

Źródło: EAI

Komentarz Konserwatysty:

W imię pełnego ekumenizmu proponuję zaprosić do ceremonii koronacyjnej również wyznawców voodoo, animizmu, satanizmu oraz czcicieli UFO.

Skandal: dzwony na cześć heretyka

Arcybiskup Bambergu Ludwig Schick, w przypadający 31 października Dzień Reformacji, wspólnie z "biskupem" ewangelickim Bayreuth, Wildfriedem Beyhl, wygłosi kazanie. O 21.30 we wszystkich katolickich i ewangelickich kościołach arcybiskupstwa zabrzmią dzwony. Z kolei od 22.00 do 24.00 "biskup" ewangelicki weźmie udział w nabożeństwie w katedrze katolickiej.

Źródło: Forum Frondy za Kreuz.net

27 października 2006

Część posłów PiS głosowała przeciw życiu

Sejm skierował w piątek do rozpatrzenia w komisji nadzwyczajnej projekt zmian w konstytucji autorstwa LPR, wprowadzający zapis o ochronie życia od momentu poczęcia. Komisja ma być powołana na następnym posiedzeniu Sejmu, w połowie listopada.

Zapis obecnie obowiązujący w art. 38 konstytucji brzmi: 'Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia'. Klub Ligi chce, aby dopisać do niego trzy słowa: 'od momentu poczęcia'. Głosowanie w tej sprawie, jak zapowiedział marszałek Sejmu Marek Jurek, może odbyć się - zgodnie z ustawą zasadniczą - najwcześniej za 60 dni.

Posłowie odrzucili wniosek o natychmiastowe przejście do drugiego czytania nad projektem. Poparło go 145 posłów, 203 było przeciw, 7 wstrzymało się od głosu.

Sejm nie przyjął także wniosku SLD o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu zmian w konstytucji autorstwa LPR, wprowadzającego zapis o ochronie życia od momentu poczęcia. Za odrzuceniem wniosku 88 posłów było za, 264 przeciw, 14 wstrzymało się od głosu.

Po głosowaniu wiceszef Ligi Wojciech Wierzejski stwierdził, że 'z wielkim żalem i nie pokojem" przyjął fakt, że "klub PiS, wbrew wcześniejszym deklaracjom, podzielił się w tej ważnej kwestii".

Według Wierzejskiego, aż 46 posłów PiS głosowało przeciwko natychmniastowemu przejściu do drugiego czytania nad poprawką. Jak wymieniał polityk LPR, byli to m.in.: Joachim Brudziński, Tadeusz Cymański, Krzysztof Jurgiel, Karol Karski, Paweł Kowal, Marek Kuchciński i Adam Lipiński.

Jak zaznaczył Wierzejskiego, posłowie, którzy głosowali przeciw przejściu do drugiego czytania "są za skierowaniem poprawki do specjalnie powołanej komisji", a zatem - jak ocenił - "są za wydłużeniem całej procedury, są za opóźnieniem uchwalenia zmian w konstytucji, są za dopuszczeniem do dopisywania poprawek".

"Padały już głosy, że może zmienić tę poprawkę w kierunku rozszerzenia i zapisania w konstytucji wyjątków do prawnej ochrony życia poczętego, czyli de facto ci posłowie są przeciw naszej poprawce w brzmieniu zaproponowanym przez LPR" - uważa Wierzejski.

Źródło: Onet.pl

Lista posłów PiS głosujących przeciw natychmiastowemu przejściu do drugiego czytania (czyli w praktyce przeciwnych chroniącej życie poprawce do konstytucji):

1. Ast Marek
2. Brudziński Joachim
3. Chrapkiewicz Daniela
4. Cymański Tadeusz
5. Czarnecki Krzysztof
6. Czarnecki Witold
7. Czesak Edward
8. Dera Andrzej Mikołaj
9. Dudziński Tomasz Mirosław
10. Giżyński Szymon Stanisław
11. Goliński Marian Tomasz
12. Gosiewska Małgorzata
13. Gosiewski Jerzy
14. Jackiewicz Dawid
15. Jurgiel Krzysztof
16. Karski Karol
17. Kempa Beata
18. Kloc Izabela
19. Kołakowski Robert
20. Kowal Paweł
21. Krasulski Leonard
22. Kuchciński Marek
23. Lipiński Adam
24. Liss Andrzej
25. Malik Ewa
26. Markowski Tomasz
27. Masłowska Mirosława
28. Mazurek Beata
29. Michałkiewicz Krzysztof
30. Natalli-Świat Aleksandra
31. Nowak Maria Teresa
32. Ołdakowski Jan
33. Opioła Marek
34. Paluch Anna
35. Poncyljusz Paweł
36. Rojek Józef
37. Sadurska Małgorzata
38. Stryjska Małgorzata
39. Suski Marek
40. Szarama Wojciech Piotr
41. Szczypińska Jolanta
42. Wawryniewicz Ryszard
43. Wiśniewska Jadwiga
44. Wójcik Michał
45. Zalewski Paweł
46. Zawiślak Sławomir

W Niemczech siłą zabierają dzieci ze szkół domowych

'W piątek, 20 października 2006 roku około godziny 7:30 rano, dzieci uczące się w szkole domowej zostały siłą zabrane z domu i pod eskortą policji odstawione do szkoly publicznej' - podaje organizacja Netzwerk Bildungsfreiheit wspierająca wolność w wyborze sposobu edukacji dzieci i opiekująca się rodzicami pragnącymi przekazywać edukację w warunkach domowych. Zabranie dzieci z miejscowości Bissigen (Badenia-Wirtembergia) do publicznej szkoły, nie jest jedynym przypadkiem tego typu w Niemczech. Amerykańska organizacja wspierająca edukację w domach (Homeschooling) The Home School Legal Defense Association, zrzeszająca ponad 80 tysięcy rodzin, podaje że zanotowano już w Niemczech przypadki kilkudniowych aresztowań rodziców, a także wymierzania kary grzywny. Jednej z rodzin wymierzono karę 2 tysięcy Euro, Waldemar Block, ojciec dziewięciorga dzieci spędził 13 dni w areszcie, a jego szwagierka Olga Block skazana została na 10 dni za nie zapłacenie kary grzywny wymierzonej za nie wysłanie dzieci do szkoly. W jeszcze innym przypadku, Katharina Plett została aresztowana i skazana na karę więzienia, a chcąc zachować opiekę nad dwanaściorgiem dzieci, jej mąż musiał zbiec do Austriii.

Obecnie obowiązujące w Niemczech prawo zabraniające kształcenia dzieci w domach przez rodziców, wprowadzone zostało w hitlerowskiej III Rzeszy w 1938 roku.

Źródło: BIBUŁA-pismo niezależne

4 listopada: pielgrzymka środowisk sympatyków tradycji łacińskiej na Jasną Górę

Msza Św. w klasycznym rycie rzymskim (trydenckim) w ramach dorocznej pielgrzymki środowisk sympatyków tradycji łacińskiej na Jasną Górę odbędzie się w Kaplicy Cudownego Obrazu już 4 listopada 2006 roku o godzinie 14.00. Po Mszy Św. jak zwykle Droga Krzyżowa na Wałach Jasnogórskich. Informacje o ewentualnym wykładzie i wspólnym posiłku podane zostaną wkrótce. Dojazd we własnym zakresie.

Tak krótki termin zawiadomienia wynikł z niemożności rezerwacji czasu w Kaplicy w żadną inną sobotę do końca roku za co serdecznie przepraszam.

Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do wspólnej modlitwy!

In Domino,

Ks. Wojciech P. Grygiel

Christianitas.pl

26 października 2006

Papież Benedykt XVI zaostrzył przepisy dotyczące udzielania Komunii świętej

"Decyzją papieża Benedykta XVI, tzw. szafarze nadzwyczajni nie mogą już asystować przy puryfikacji naczyń liturgicznych podczas Mszy świętych. Prezydent Konferencji Biskupów Amerykańskich, bp William S. Skylstad oznajmił, że podczas audiencji 9 czerwca br. kardynał Francis Arinze, Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przedstawił zapytanie w tej sprawie Papieżowi, który 'udzielił odpowiedzi negatywnej'. Wobec tej decyzji, dnia 23 października br. bp W. Skylstad wystosowal list do biskupów amerykańskich i polecil aby poinformowali oni wszystkich księży w swoich diecezjach o dokonanej zmianie obowiązujących od 2002 roku przepisów i zniesie tymczasowego indultu.

Wraz z listem i odpowiedzią kardynała Arinze, biskupi amerykańscy otrzymają nowy dokument przygotowany przez Komisję Liturgiczną Konferecji Biskupów Amerykańskich pt 'Siedem pytań dotyczących udzialania Komunii świętej pod obiema postaciami', w którym podkreśla się, że 'Chrystus jest w pełni obecny pod każdą z postaci [Chleba i Wina]'. Kardynał Arinze zwraca uwagę na możliwość udzielania Komunii św. poprzez zanurzenie Ciała Pańskiego we Krwi, lecz udzielania "tylko i wyłącznie na język". Dokument podkreśla też, że tzw. nadzwyczajni szafarze "zostali powołani wyłącznie dla tych przypadków, w których nie ma wystarczającej liczby szafarzy zwykłych do udzielania Komunii św.".

Źródło: Kosciol.pl

Ewangelicy w oparach absurdu

„Ojcze nasz i matko nasza...” - tak zaczyna się najsłynniejsza modlitwa chrześcijaństwa zapisana w jedenastym rozdziale Ewangelii św. Łukasza w nowym tłumaczeniu Biblii na język niemiecki. Autorami przekładu są ewangeliccy teologowie. Biblia poprawna politycznie trafiła właśnie do niemieckich księgarń i wzbudziła wielkie poruszenie za naszą zachodnią granicą – pisze internetowe wydanie magazynu „Der Spiegel”.

Zmiany w „Ojcze nasz” (po niemiecku „Vater unser...”) to nie jedyna nowość. Określające Boga słowo „Pan” zostało w wielu miejscach zamienione na „Wieczny” lub też po prostu na zaimek osobowy „Ty”. Według wielu specjalistów, znawców Pisma Świętego, nowy przekład jest również bliższy duchowi judaizmu.

Najnowszy tłumaczenie określane jest nieco z przekąsem mianem „poprawne politycznie” ze względu na przydanie Bogu żeńskości („Ojcze nasz i matko nasza...”). Tłumacze wyjaśniają jednak, że było to konieczne, ponieważ Bóg nie jest ani mężczyzną ani kobietą, pomimo to w kulturze chrześcijańskiej utożsamiany jest właśnie z pierwiastkiem męskim, czego dowodem jest chociażby język – rzeczownik „Bóg” jest w większości języków rodzaju męskiego.

Przydanie biblijnemu bogu cech żeńskich to nie przypadek - nad nowym przekładem pracowała przez pięć lat grupa złożona z 42 kobiet i tylko 10 mężczyzn.

Źródło: kosciol.pl

Skandal w "katolickiej" diecezji Linz

Diecezja Linz znana w przeszłości z odważnych eksperymentów liturgicznych znów znalazła się w centrum zainteresowania mediów i pod ostrzałem katolickich konserwatystów. 15 tys. młodych ludzi, płacących podatek na rzecz diecezji otrzymało pocztą płytę CD z prezentacją multimedialna o Kościele rzymskokatolickim pt.: Przestrzeń dla mojego życia. Wiele sformułowań zaskoczyło nawet dziennikarzy państwowej telewizji ORF.

W rozdziale poświęconym kwestiom seksualnym autorzy tekstu przekonują, że seks powinien sprawiać przyjemność i nie powinien być tematem tabu. Środki antykoncepcyjne? Nie wstydźcie się, mówcie o tym, żyjemy w końcu w XXI wieku. Nigdy nie idźcie do łóżka bez zabezpieczenia. Zasięgnij informacji nt. pigułek i prezerwatyw oraz co chroni cię przed chorobami wenerycznymi i AIDS, co najlepiej odpowiada tobie i twojemu partnerowi – stwierdza tekst.

Konserwatyści są oburzeni, że płyta wydana przez Związek Młodzieży Katolickiej nie promuje katolickiego rozumienia małżeństwa, wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej, a w wielu miejscach uważa seks pozamałżeński za coś oczywistego. Ostrej krytyce poddane zostały również teksty z płyty CD, odnoszące się do prawd wiary. Pod hasłem "Wiara" (Glaube) młodzi dowiadują się, że każdy w coś powinien wierzyć, ponieważ wiara daje oparcie i orientację. Brakuje natomiast jasnych stwierdzeń podkreślających nie tylko rzymskokatolickie, ale i chrześcijańskie spojrzenie na fenomen wiary.

Ta płyta jest bardziej niż liberalna i z całą pewnością nie jest katolicka. Żądamy wyciągnięcia konsekwencji personalnych – zaapelowali w liście protestacyjnym do kurii członkowie diecezjalnego koła kapłańskiego (Linzer Priesterkreis). Tymczasem biskup Ludwig Schwarz oświadczył, że jest przejęty całą sprawą i zapewnił, że o niczym nie wiedział. Płyta musi zostać ulepszona, aby kościelne wartości w sposób jasny zostały wyrażone – powiedział hierarcha.

Źródło: EAI

Prezydent Kaczyński w imię kompromisu toleruje dzieciobójstwo

Prezydent: ws. ochrony życia jestem za utrzymaniem status quo

Prezydent Lech Kaczyński, pytany o projekt LPR dotyczący wprowadzenia do konstytucji zapisu o ochronie życia od momentu poczęcia, powiedział, że jest "za utrzymaniem status quo w tym zakresie".

Posłowie będą debatować nad projektem zmiany w konstytucji autorstwa LPR. Liga chce, aby do konstytucji wprowadzić zapis, że "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia od momentu poczęcia". Pod projektem podpisali się nie tylko posłowie Ligi, ale także PiS i Samoobrony.

Prezydent, który uczestniczył uroczystościach jubileuszu 60-lecia Wydziału Farmacji Akademii Medycznej we Wrocławiu, podkreślił, że projekt LPR dotyczy zaostrzenia prawa aborcyjnego. Ja jestem za utrzymaniem status quo w tym zakresie - powiedział. Prezydent podkreślił, że "wolno mieć takie poglądy jakie ma LPR", ale według niego, "kompromis osiągnięty przed kilkunastu laty jest rozwiązaniem dobrym".

Ta sprawa została szczęśliwie zamknięta w okresie, kiedy stanowiła jeden z głównych przedmiotów sporu (...) - mówił prezydent. Wolałbym, aby osiągnięty wtedy kompromis był kompromisem trwałym - powiedział. (sm)

Źródło: Wirtualna Polska

Komentarz Konserwatysty:

Owo "dobre rozwiązanie" powoduje co roku okrutną śmierć kilkuset dzieci, które miały nieszczęście zostać poczęte w wyniku gwałtu lub być chore na przykład na zespół Downa. W imię tego "kompromisu" dzieci owe pozbawia się nie tylko życia, ale również możliwości oglądania Boga w życiu wiecznym. Po raz pierwszy pojawia się szansa by zmienić bezbożne prawo, i to zmienić je w sposób trwały (zmiana konstytucji jest znacznie trudniejsza niż zmiana ustawy). Dlatego wstyd mi za prezydenta katolika, wybranego głosami katolików, który opowiada się za tolerowaniem dzieciobójstwa w imię zgniłego kompromisu.

25 października 2006

Nowy proces beatyfikacyjny

Dobrze poinformowane źródła podają, że arcybiskup Józef Życiński zostanie postulatorem procesu beatyfikacyjnego świętej pamięci Karola Darwina. Do Kongregacji Doktryny Wiary zostało już skierowane pismo z wnioskiem o uznanie darwinowskiej teorii ewolucji za dogmat wiary katolickiej, oraz o obłożenie wszystkich kreacjonistów interdyktem, ekskomuniką, anatemą, a duchownych również suspensą.

Od naszych okołolubelskich informatorów dowiedziałem się, że jest już wytypowany cud, który posłuży do potwierdzenia beatyfikacji. Jest nim bogato opisane w licznych pozycjach książkowych (dwadzieścia kilka pozycji) uczłowieczenie pewnego przedstawiciela gatunku Pan Troglodytes. Jako świadek w procesie będzie zeznawał między innymi pisarz i rysownik Henryk Chmielewski.

Nagonka na profesora Giertycha

Naukowcy protestują przeciwko Giertychom
Tomasz Wysocki

Nie tylko żaden rozsądny naukowiec, lecz także żaden człowiek mający choćby podstawową wiedzę przyrodniczą nie neguje istnienia ewolucji - napisali w liście otwartym do władz państwowych członkowie Konferencji Dziekanów Wydziałów Przyrodniczych polskich uczelni.
Uczonych oburzyły wystąpienia europosła LPR Macieja Giertycha oraz ministra edukacji narodowej Romana Giertycha, którzy podważają prawdziwość teorii ewolucji.

Prof. Wiesław Fałtynowicz, dziekan Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego: - Tolerowanie takich poglądów powoduje, że chciałoby się zabrać dzieci ze szkoły nadzorowanej przez takiego ministra edukacji. Pewnych teorii, w tym teorii ewolucji, nie trzeba już dzisiaj udowadniać, są ogólnie przyjęte za prawdziwe.

"Teoria ewolucji została oficjalnie zaakceptowana przez Watykan" - piszą autorzy listu.

- Uznanie ewolucji nie jest zatem sprzeczne z katolicyzmem, co stara się podkreślić Maciej Giertych - mówi prof. Fałtynowicz. - W Europie takie wystąpienia, jak to Macieja Giertycha czy szefów Ministerstwa Edukacji, mogą nam o tyle zaszkodzić, że po prostu ośmieszają polską naukę.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Wnuk J. R. R. Tolkiena o swym dziadku

Żywo pamiętam, jak chodziłem z dziadkiem do kościoła w Bournemouth. Dziadek był oddanym katolikiem, a chodziliśmy razem na msze niedługo po tym, jak Kościół wprowadził w miejsce liturgii łacińskiej, liturgię w języku angielskim. Mój dziadek oczywiście nie pogodził się z tym i na cały głos odpowiadał podczas mszy po łacinie, podczas gdy reszta wiernych modliła się po angielsku. Bardzo mnie to denerwowało, ale mój wcale na to nie zważał. Czynił po prostu to, co uważał za słuszne. Przejął wyznanie religijne po swojej mamie, którą po katolickiej konwersji odrzuciła jej rodzina. Moja prababcia zmarła w biedzie, gdy dziadek miał dwanaście lat. Wiem, że odegrał ważną rolę w decyzji posłania mnie do Downside, rzymsko-katolickiej szkoły w Somerset.

Źródło: Forum Elendili - Przyjaciele Elfów

24 października 2006

Moderniści boją się starej mszy

Informacje o rychłym ogłoszeniu indultu generalnego dla mszy trydenckiej wywołały ogromne poruszenie w Kościele i środkach masowego przekazu. Wprawdzie Benedykt XVI nie zapowiedział jeszcze promulgowania odpowiedniej bulli, to jednak przecieki wydają się być na tyle mocne, iż nawet prestiżowe tytuły prasowe potwierdzają plotki, powołując się na wiarygodne źródła watykańskie. Sprawę szeroko komentują środowiska tradycjonalistyczne – radość przeplata się z obawami, że burza informacyjna wokół mszy przyspiesza konsolidację przeciwników mszy przedsoborowej.

Tradycjonalistyczny portal kreuz.net donosi, że we Francji tworzy się front oporu przeciwko indultowi generalnemu. Jest to o tyle zaskakujące, ponieważ w diecezji Bordeaux powstał niedawno nowy instytut na prawie papieskim p.w. Dobrego Pasterza. Zgromadzenie założone przez uciekinierów z Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X zajmuje się pielęgnowaniem mszy trydenckiej. Witryna donosi, że kilku francuskich hierarchów nie ukrywa niezadowolenia z wprowadzenia indultu.

I tak ordynariusz diecezji Angoulême bp Claude Dagens powiedział w wywiadzie dla agencji informacyjnej AFP, że wolałby, aby Stolica Apostolska informowała bezpośrednio biskupów o swoich zamierzeniach tak, aby nie musieli dowiadywać się wszystkiego z przecieków lub prasy. Według hierarchy birytualizm "w zły i wzbudzający zaniepokojenie sposób" zagraża jedności, a także wiarygodności Kościoła. Komentując powstanie Instytutu bp Dagens powiedział, że cała sprawa pokazuje układ sił – kto jest zwycięzcą, a kto pokonanym.

Troskę o jedność Kościoła wyraził też biskup Gérard Defois z Lille, twierdząc, że Kościół łaciński powinien mieć tylko jeden ryt. Hierarcha opublikował na stronie diecezji specjalne oświadczenie, a w wywiadzie dla dziennika Figaro podkreślił, że problemem nie jest stara msza, a jej obrońcy. Sam bp Defois uznawany jest za osobę przychylną mszy trydenckiej – w jego diecezji odbywają się msze indultowe i również on sam celebruje sporadycznie mszę według starego rytu. Powrót trydenckiego rytu nie przeszkadzałby mi, jednak spełniony musi być warunek, aby jednocześnie podjąć sprawę ekumenizmu, dialogu międzyreligijnego i wolności sumienia – podkreślił biskup.

Z kolei arcybiskup Tuluzy Robert Le Gall ostrzegł przed wprowadzaniem indultu generalnego, argumentując, że birytualizm w takiej formie nie może być urzeczywistniony. Arcybiskup obawia się podziałów w Kościele i konfliktów wśród tych, którzy z poświęceniem angażują się w życie liturgiczne Kościoła.

Instytut Dobrego Pasterza, mimo iż powstał przy zaangażowaniu Benedykta XVI, nie cieszy się większym uznaniem kilku hierarchów. Dotychczas dwóch francuskich hierarchów zapowiedziało, że nie wpuści Instytutu na teren swojej diecezji – chodzi o ordynariusza Besançon abp. André Jean Lacrampe oraz paryskiego metropolitę André Vingt-Trois.

Konserwatywne portale katolickie – jak np. austriacki kath.net – informowały również o nieprzychylnym nastawieniu niemieckich biskupów rzymskokatolickich wobec mszy trydenckiej. Według witryny biskup Moguncji kardynał Karl Lehmann nie pozwolił na odprawienie mszy trydenckiej kapłanowi z Bractwa Kapłańskiego św. Piotra, mimo iż ten miał zgodę proboszcza świątyni. Sceptyczne opinie o indulcie generalnym płynęły również z Polski.

Żródło: EAI

Profesor Maciej Giertych o ewolucji

prof. Maciej Giertych
O ewolucji w Parlamencie Europejskim

W dniu 11 października br. zorganizowałem w Parlamencie Europejskim tzw. „hearing” (wielogłos) na temat nauczania teorii ewolucji w szkołach Europy. Zaprosiłem trzech prelegentów, a sam odgrywałem rolę moderatora. Na sali było liczne grono dziennikarzy i europosłów. Sesja odbywała się przy równoczesnym tłumaczeniu na języki polski, angielski, francuski i niemiecki.
Zacząłem od wyjaśnienia, że sam uczyłem się w szkole o ewolucji jako o fakcie naukowym udowodnionym przez paleontologię. Potem moja dalsza edukacja (studia leśne, specjalizacja z fizjologii roślin i genetyki) i kariera naukowa doprowadziły mnie do wykładania genetyki populacyjnej studentom biologii. W tym czasie dowiedziałem się z PRL-owskich podręczników szkolnych moich dzieci, że o ewolucji nadal naucza się jako o biologicznym fakcie, ale już nie paleontologia, tylko genetyka populacyjna rzekomo dostarcza głównych dowodów. Musiałem zaprotestować. Przecież wiem, że to nieprawda jakoby tworzenie ras było przykładem małych kroków w ewolucji. Wiem, i każdy zajmujący się genetyką populacyjną wie, że rasy tworzą się na drodze selekcji, naturalnej lub sztucznej, połączonej z izolacją. Rasa to wyselekcjonowana część populacji, z której się wywodzi. Jest genetycznie uboższa od niej. Zawiera mniej informacji genetycznej. Czyli powstawanie ras to proces w odwrotnym kierunku niż ewolucja. Teoria ewolucji postuluje wzrost informacji. Przykład jej redukcji nie może być dowodem na nią. Sprawdziłem, czego nauczają w podręcznikach szkolnych w innych krajach. Wszędzie jest to samo. Podaje się te same „dowody” na ewolucję. Zacząłem więc studiować literaturę fachową tematu i okazało się, że w bardzo wielu dziedzinach nauk przyrodniczych pojawiło się mnóstwo wątpliwości wobec teorii ewolucji.

Po tym wstępie poprosiłem niemieckiego paleontologa dr. Hansa Zillmera, autora szeregu książek o ewolucji, również wydanych w Polsce, by wyjaśnił, czemu to już nie paleontologia jest głównym dostarczycielem dowodów na ewolucję. Dr Zillmer przedstawił pięknie ilustrowane informacje o nowych odkryciach świadczących o równoczesnym występowaniu dinozaurów i ludzi, o wspólnym występowaniu szczątków kopalnych organizmów rzekomo należących do bardzo różnych er geologicznych oraz o występowaniu zupełnie niezmienionych organizmów w wielu rzekomo bardzo odległych czasowo warstwach kopalnych. Pokazał też zdjęcia żyjących obecnie ludzi o czaszkach zupełnie takich jak u Neandertalczyków, oraz zdjęcia czaszek małp o kształcie takim jak Australopiteki. Czyli nie ma ciągu ewolucyjnego od małp do ludzi tylko odrębnie istnieją małpy, a odrębnie ludzie. Jako wniosek swej prezentacji zakwestionował nauczane datowanie całej kolumny stratygraficznej.

Na drugiego prelegenta poprosiłem sedymentologa, inżyniera hydraulika z paryskiej École Polytechnique, prof. Guy Berthault, który przedstawił wyniki swoich badań nad powstawaniem skał osadowych. Stwierdził, że po zmieszaniu rtęci, wody i oleju uzyska się wyraźne warstwy, nie dlatego, że rtęć jest stara, a olej młody, tylko dlatego, że różnią się ciężarem właściwym. Podobnie jest z powstawaniem skał osadowych. Osady nie spadają z nieba. Najpierw jest erozja, potem transport, a potem osadzanie. W czasie transportu cząstki ocierają się o siebie i porządkują w zależności od ciężaru właściwego, wielkości i kształtu. Transport ten odbywa się najczęściej z udziałem wody, choć może też być wiatr, czy suchy obsuw ziemi. Berthault obserwuje te zjawiska za szybą w olbrzymich laboratoriach hydraulicznych, gdzie woda niesie mieszaniny różnych materiałów. Obserwuje powstawanie warstw, równoczesne powstawanie wielu warstw. Główne badania prowadził na uniwersytecie w Kolorado, ale obecnie pracuje w Petersburgu, gdzie wraz z rosyjskimi geologami przeprowadza symulacje powstawania określonych sekwencji stratygraficznych. Kwestionuje całe datowanie stratygraficzne. By powstały warstwy potrzeba dużo wody niosącej materiał z erozji. Nie potrzeba milionów lat, tylko niewielu minut, godzin czy dni. Oczywiście, bez milionów lat nie ma ewolucji.

Trzecim prelegentem był prof. Joseph Mastropaolo z California State University, który przedstawił propozycję, by w szkołach nauczać nie ewolucji tylko dewolucji, bo istnienie dewolucji można eksperymentalnie wykazać. Świat spala się energetycznie. Zasoby informatyczne biosfery kurczą się. Wymieranie gatunków obserwujemy stale, a powstawania nowych nie obserwujemy w ogóle. Rośnie obciążenie genetyczne, czyli liczba defektów genetycznych w populacjach organizmów żywych. Przedstawił zastraszające dane o geometrycznym wzroście chorób genetycznych u człowieka, zagrażających istnieniu naszego gatunku. Proces w odwrotnym kierunku niż ewolucja jest do udokumentowania. Na ewolucję dowodów naukowych nie ma.

Po tych trzech prelekcjach była dyskusja. Prelegenci odpowiadali na pytania z sali. Była jedna bardzo agresywna wypowiedź angielskiego europosła, który twierdził, że tylu bzdur dawno nie słyszał. Ale pozostałe pytania czy komentarze były utrzymane w kulturalnej formie. W całej sesji nie było żadnych odniesień do kreacjonizmu czy chociażby do teorii „inteligentnego projektu”.
Tymczasem w krajowych reakcjach prasowych zostałem zaatakowany, że propaguję fundamentalizm religijny. Rozpoczęło Życie Warszawy (12.X.06) pisząc, że domagam się „by rodzice mogli decydować, czy ich dzieci będą się uczyły o teorii ewolucji”. Ponoć jestem zwolennikiem teorii kreacjonistycznej, w myśl której „wszystkie organizmy żywe zostały jednorazowo stworzone prze Boga, tak jak to opisuje Biblia” a „potop to fakt historyczny”. „W swych publikacja powołuje się na wyliczenia, z których wynika, że arka Noego miała wyporność 14 tys. ton.”

W ślad za Życiem Warszawy i powołując się na nią kolejne gazety ruszyły ośmieszać moją inicjatywę. Uznano, że właśnie o kreacjoniźmie była sesja w Brukseli. Gazeta Wyborcza (13.X.06) napisała: „Prof. Giertych i trzej naukowcy przekonywali, że powinno się uczyć „teorii kreacjonistycznej”. Głosi ona, że, wszechświat, człowieka i wszystkie organizmy w jednym czasie stworzył Bóg”.

Oczywiście nic nie poradzę na to, że sprawdzalne i powtarzalne wyniki badań dają wyniki bliższe opisom biblijnym niż darwinowskim. Ale ani ja, ani zaproszeni przeze mnie prelegenci nie zajmujemy się kreacjonizmem, biblistyką, teologią, czy filozofią, tylko naukową krytyką teorii ewolucji. Nigdy nic nie pisałem o wyporności arki Noego, choć nie jest wykluczone, że gdzieś cytowałem jakąś książkę, w której są takie wyliczenia. Wiem, że są ludzie, którzy poszukują resztek arki pod lodami góry Ararat i mogłem o tym gdzieś napisać. Ale to nie moja dziedzina i nie o tym była sesja w Brukseli.

W ostatnich dniach docierały do mnie różne agencje telewizyjne i rejestrowały moje wypowiedzi na temat ewolucji i zorganizowanej przeze mnie sesji w parlamencie Europejskim. Ale nigdzie nie zostały wyemitowane choćby fragmenty tych moich wypowiedzi. Próbowano mnie namówić do wypowiedzi o charakterze wyznaniowym, ale skoro nie dałem się wciągnąć w spór na tej płaszczyźnie, moje wypowiedzi przed kamerami okazały się nie przydatne. Nie jest ważne, co ja mam do powiedzenia tylko to, co media by chciały, żebym ja głosił.

To, że prasa kłamie wiem nie od dziś. Ale dotyczy to też Katolickiej Agencji Informacyjnej. Po sesji zadzwonili do mnie i pytali jak sobie wyobrażam kontrolę rodziców nad tym jak się uczy ewolucji w szkole. Odpowiedziałem, że wielokrotnie wypowiadałem się za większą kontrolą rodziców nad tym, czego się uczy w szkole. Czyniłem to szczególnie w odniesieniu do edukacji seksualnej, czy doboru lektur, bo rodzice mają prawo zabronić wtłaczania dzieciom treści, które uważają za niemoralne. Natomiast nigdy nie mówiłem o tym w kontekście sporu o ewolucję, ani w Brukseli ani przy żadnej innej okazji. I oto znajduję w komunikacie KAI (13.X.06) informację o sesji w Brukseli spointowaną przez abp. Józefa Życińskiego: „Jako nierealistyczną uznał metropolita lubelski sugestię prof. Giertycha, ażeby to rodzice decydowali czy dziecko ma się uczyć teorii ewolucji. ‘… sugerować, że rodzice mogą decydować czy dziecko będzie uczyć się teorii cząstek elementarnych czy teorii super strun, jest niepoważne...’”
A tymczasem ja się tylko domagam, by dzieci uczono prawdy.

Wykład w Akademii Orła

W sobotę 21.X.06 miałem wykład na temat teorii ewolucji na Akademii Orła w Warszawie. W związku z dużym zainteresowaniem tematem po sesji w Parlamencie Europejskim, Akademia ta zaprosiła na mój wykład media. Przyszło wiele dziennikarzy, były liczne mikrofony i kamery telewizyjne. Zaraz potem ukazały się dwa różne omówienia tego wykładu na dwóch stronach internetowych, Gazeta.pl i Onet.pl. O stopniu zainteresowania tematem świadczy liczba internatów, którzy dali swoje komentarze. Do niedzieli 22.X, godz. 19 było na tych dwu stronach odpowiednio 539 i 2644 wpisów. Wyraźnie temat interesuje.

20 października 2006

Apel w obronie dobrego imienia ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego

My niżej podpisani zwracamy się z apelem w obronie dobrego imienia ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.

Nie chcemy oceniać zaistniałego sporu, o którym od wielu miesięcy jest głośno w mediach, ale naszym moralnym obowiązkiem jest powiedzieć, że metody jakimi zwalczana jest osoba ks. Tadeusza budzą nasz zdecydowany sprzeciw. Szczególnie sprzeciwiamy się sformułowaniom jakie w tych dniach zostały podane do wiadomości wiernym Kościoła katolickiego. Publiczne bowiem nazwanie represjonowanego kapelana „Solidarności” i założyciela wielu dzieł charytatywnych „nad-UB-owcem” oraz „inkwizytorem, niemiłosiernym i bezwzględnym oskarżycielem” jest nie tylko wielką niesprawiedliwością, ale i naruszaniem jego godnośći osobistej i dobrego imienia. Co więcej, przez represyjny zakaz został on pozbawiony elementarnego prawa do obrony.

Ks. Tadeusz od początku swej ofiarnej służby kapłańskiej staje w obronie ludzi pokrzywdzonych, biednych, bezdomnych i niepełnosprawnych. Stawał również w obronie uwięzionych i prześladowanych, szczególnie w okresie stanu wojennego, gdy jego dzisiejsi oskarżyciele milczeli. Dlatego tym bardziej nie możemy pogodzić się z powyższymi metodami, które są sprzeczne z nauczaniem Jana Pawła II.

Apelujemy do wszystkich ludzi Dobrej Woli o wsparcie naszego apelu.

Chętnych do złożenia podpisu prosimy o przesłanie danych tj. imię i nazwisko - zawód, miejscowość na adres e-mail: fundacja@albert.krakow.pl

http://www.albert.krakow.pl/

14 października 2006

Dlaczego na mszach trydenckich nie ma tłumów?

Takie pytanie padło na forum wiara.pl. Poniżej cytuję ciekawą odpowiedź napisaną przez Dextimusa:

Zobacz oryginalny post

Powodów jest kilka:
1) Biskupi bardzo niechętnie udzielają zgód - w Bytomiu czekaliśmy 7 (SIEDEM) lat, aż w końcu na jesieni 2005 gdy "zagroziliśmy", że o braku odpowiedzi powiadomimy Watykan, otrzymaliśmy zgodę na 1 (JEDEN) raz miesięcznie, w dodatku o godz. 17.30, w nieużywanym na codzień i nieogrzewanym kościele (większość z nas ma dzieci w wieku przed/szkolnym) i przydzielono nam celebransa, który nie dość, że nie potrafił celebrowac, to jeszcze wmawiał nam, że tak właśnie to powinno wyglądać i na każdej Mszy św. skutecznie zniechęcał do przyjścia następnym razem. Koledzy z Chorzowa mają jeszcze gorzej - ostatnio celebrans kazał im się wpisywać na jakąś listę i podpisywać oświadczenia, że "akceptują nauczanie Drugiego Soboru Watykańskiego" oraz, że "celebrans kieruje liturgią" czy jakoś tak, ponieważ mieli szereg uwag co do celebracji (celebrans chorzowski również nie potrafi lub nie chce odprawiać podług rytu z 1962 r.). Sutanny również nie używa - albę i ornat wkłada na stalowoszary garnitur.
Cała historia - do poczytania tutaj: http://forum.fidelitas.pl/viewtopic.php?t=687

1a) Wierni z Trójmiasta czekają na odpowiedź od 4 (CZTERECH ) lat. Abp Gocłowski odmawia udzielenia jakiejkowiek odpowiedzi na złożony wniosek, co nie przeszkadza Mu łgać w prasie codziennej (wczorajszy Dziennik: wierni ceniący przedsoborową liturgię i bez tego [przyszłej papieskiej zgody - Dextimus] mogą uczestniczyć w mszach łacińskich. Ale trudno znaleźć chętnych
Więcej na temat starań o "indult" w Gdańsku:
http://forum.fidelitas.pl/viewtopic.php?t=939
ostatnio ponawiali swoją prośbę w lutym:
http://forum.fidelitas.pl/viewtopic.php?t=1319

1b) W podobnej sytuacji znajduje się w Polsce grupa młodych ludzi, wychowanych lub urodzonych po Soborze Watykańskim II, chociażby z Łodzi, Torunia, Bydgoszczy, Wałbrzycha, Zamościa, Szczecina, Płocka, Kalisza, Świdnicy, Wielunia, Białegostoku, itp. itd...


2) Msze święte "indultowe" są z reguły odprawiane o takiej godzinie, o której normalna rodzina spożywa obiad lub gości z wizytą u Cioci Zosi na kawie i ciasteczkach. Nigdzie w Polsce Msza święta "indultowa" nie jest odprawiana przed południem. Czyli o normalnej porze, w jakiej zwykło się chodzić w niedzielę całą rodziną do kościoła.


3) Wielu kapłanów ODRADZA wiernym uczestnictwa w takich Mszach świętych (słyszałem na własne oczy) i skutecznie do tego ZNIECHĘCA. Księża (głownie młodzi) chcący się nauczyć celebrowania w tym rycie lub choćby interesujący się sprawą, są flekowani przez proboszczów. Dostajemy o tym sygnały praktycznie co tydzień, z różnych stron kraju.


4) Niedawno własnym sumptem, własnym nakładem i na własny koszt, wydrukowaliśmy kilkaset plakatów:
http://tradycja.org/plakat.jpg
Dziekan dekanatu bytomskiego zezwolił nam je wywiesić po parafiach, w porozumieniu z proboszczami, a po kilkunastu godzinach dostaliśmy informację, że "ktoś bardzo wazny" kazał je natychmiast pozdejmować.


Jak wiec Pani widzi - nie ma lekko. Co innego, gdyby chodziło o Msze "dżezowe", czy "afrykańskie". Wtedy - podejrzewam - nie byłoby żadnych problemów.

01 października 2006

Seminaria to nie kliniki

Włoscy hierarchowie rzymskokatoliccy biją na alarm: seminaria duchowne pustoszeją, a średnia wiekowa duchowieństwa jest wysoka. Na dodatek do seminariów zgłaszają się ludzie, którzy chcą uciec od świata i mają problemy psychiczne. Seminaria to nie kliniki – podkreśla arcybiskup Turynu kardynał Severino Poletto.

Powodów do zadowolenia nie ma żaden ordynariusz włoskiej diecezji. W milionowym Turynie, czwartym co do wielkości mieście we Włoszech, w seminarium duchownym uczy się tylko 15 mężczyzn. Przed pięcioma laty było ich jeszcze 40.

Poletto zaapelował do katolickich organizacji młodzieżowych o poszukiwanie prawdziwych powołań kapłańskich – informuje dziennik "La Repubblica".

Według danych włoskiego episkopatu na początku lat 60. minionego stulecia we włoskich seminariach duchownych było 30 tys. mężczyzn. W 2004 liczba ta zmalała do 4,500. W tym czasie ubyło 11 tys. kapłanów, a co drugi ksiądz poniżej 40. roku życia to cudzoziemiec.

źródło:
Wirtualna Polska

29 września 2006

VIDEO: Msza trydencka

Film przedstawia uroczystą mszę świętą z asystą w rycie trydenckim odprawioną w kaplicy FSSPX.

20 września 2006

Jak to dzieciom mózgi piorą

Ponieważ mój starszy sym poszedł do zerówki, miałem okazję blisko zapoznać się z podręcznikiem do nauki religii dla sześciolatków.

Okładka jeszcze nie wyglądała najgorzej...


Ale już po kilku stronach okazało się, że coś nie gra...


Tak, nie myliłem się. Określenie "Pan Jezus", do którego przywykliśmy od dzieciństwa nie pada w książce chyba ani razu. Zbawiciel nazywany jest po prostu poufale "Jezusem".

Podobie inni święci Pańscy - nazywani są tylko z imienia. Zamiast "Najświętsza Maryja Panna", czy "święta Maryja" jest po prostu "Maryja".

Na stronach o Mszy Świętej oczywiście nowinki w postaci na przykład znaku pokoju przez podanie ręki:


Ale w sumie to nic, w porównaniu z propagowaniem nadużyć liturgicznych:


O! Miła niespodzianka! Już na 54. stronie książeczki po raz pierwszy pada określenie "święty":


Opis Ostatniej Wieczerzy kolokwialny do bólu: "W Wielki Czwartej Jezus umył nogi apostołom, zjadł z nimi Ostatnią Wieczerzę, a później modlił się w Ogrodzie Oliwnym"


Heretycka definicja Mszy Świętej. Czyżby Autorzy naczytali się ksiązek Pastora Delty?


O dziwo jedno z dzieci klęczy przyjmując I Komunię Świętą. Ale balaski znikły. Zżarte przez korniki łącznie ze stopniami ołtarza? I gdzie podział się ministrant z pateną?


Druga herezja. Katolicy wiedzą, że Chrystus nie jest obecny w chlebie tylko pod postacią chleba. Autorzy książeczki zacytowali pogląd Marcina Lutra.
>

Jest różaniec. Tajemnice radosne...


Tajemnice światła...


Ale o tajemnicach bolesnych (zbyt drastyczne?) i chwalebnych (nieekumeniczne?) Autorom się zapomniało.

Czyżbym przegapił jakąś kanonizację albo beatyfikację?

19 września 2006

Materiały o chorale gregoriańskim

Zbiór linków do stron internetowych poświęconych chorałowi gregoriańskiemu: gregorian chant

Forum Cristeros

Powstało godne polecenia forum dyskusyjne:

http://forum.krzyz.org/

13 sierpnia 2006

Moderacja komentarzy na moim blogu

Z przykrością pragnę poinformować, że zmuszony byłem włączyć opcję moderowania komentarzy. Podobnie jak od swoich gości w moim domu oczekuję poszanowania mojej wiary, tak samo od osób komentujących zawartość tego blogu oczekuję poszanowania Kościoła Katolickiego. Niestety, jeden z komentujących poczuł się ostatnio w obowiązku, by zrobić z tego miejsca tubę antykatolickiej propagandy...

W związku z moderowaniem, komentarze będą się pojawiały z pewnym opóźnieniem. Przepraszam komentujących za niedogodność.

05 sierpnia 2006

W co (nie) wierzą Polacy?

Wczorajsza Rzeczpospolita potwierdziła moje przypuszczenia, że większość Polaków deklarujących się jako katolicy, tak naprawdę wierzy w swoją własną religię, będącą zbitką wybranych dogmatów katolickich z własnym widzi-mi-się wyniesionym z seriali telewizyjnych i prasy brukowej. Oto, w co wierzą Polacy:

94% wierzy w Boga.

88% wierzy, że Chrystus zmartwychwstał.

84% wierzy, że istnieje niebo.

65% wierzy, że istnieje piekło.

64% wierzy w cuda.

62% wierzy w anioły.

57% wierzy w życie po śmierci.

47% wierzy w duchy.

41% wierzy w diabła.

28% wierzy w reinkarnację.

Ciekawi mnie, czy władze kościelne są świadome problemu?

Cudów nie ma?

Powiada się, że przysłowia są mądrością narodów. Obiektywnie jednak rzecz biorąc ludowe porzekadła mają bardzo zróżnicowaną zawartość sapiencji, a śmiem zaryzykować stwierdzenie, że niektóre z nich dążą do minus nieskończoności. Niektóre z niezbyt mądrych powiedzonek tak zadomowiły się we współczesnej polszczyźnie, że sam gryzę się boleśnie w język gdy na przykład słysząc niewiarygodne historie o bliskim zeru prawdopodobieństwie zaistnienia chcę je skomentować powszechnie używanym zwrotem „cudów nie ma”. Bo cuda przecież czasem się zdarzają.

Cała wiara katolicka opiera się na ciągu cudownych i niemożliwych do racjonalnego wytłumaczenia wydarzeń. Dziewicze poczęcie Jezusa Chrystusa. Przemiana wody w wino podczas wesela w Kanie Galilejskiej. Chodzenie po wodzie. Wskrzeszenie Łazarza. Rozmnożenie chleba. A w końcu zmartwychwstanie Chrystusa – cud tak ważny, że gdyby nie nastąpił, to nasza wiara byłaby całkowicie próżna. Czy chrześcijanin uroczyście świętujący Wielkanoc może mówić, że „cudów nie ma”?

Po wniebowstąpieniu Pana cuda się nie skończyły. Niektóre z nich są tak dobrze udokumentowane w źródłach historycznych, że ich autentyczność nie budzi żadnych wątpliwości. Kilka zaś poddanych zostało współcześnie badaniom naukowym, wychodząc z nich ku zakłopotaniu racjonalistów obronną ręką. Wspomnieć można cud eucharystyczny we włoskim Lanciano, gdy w VIII wieku podczas Mszy Świętej chleb i wino zmieniły się w prawdziwe Ciało i Krew. Przechowywane do dzisiaj w kryształowym relikwiarzu zostały poddane badaniom naukowym, które wykazały, że zakrzepła krew pochodzi od człowieka i jest grupy AB, a ciało to tkanka ludzkiego mięśnia sercowego. Zdjęcia mikroskopowe próbek są ogólnodostępne w internecie, a naukowcy nie potrafią wyjaśnić w jaki sposób w niesterylnych warunkach ludzkie tkanki mogły zachować się w stanie nienaruszonym przez 1200 lat. Czy racjonalnie myślący człowiek może z czystym sumieniem powiedzieć, że „cudów nie ma”?

Po cóż zresztą sięgać do niesamowitych wydarzeń zapisanych w annałach? Przecież każda Msza Święta to cud nad cuda! Nie dość, że dzięki zamysłowi Bożemu podczas liturgii uobecnia się na ołtarzu krzyżowa ofiara Jezusa Chrystusa, to jeszcze On sam staje się obecny pośród nas w sposób materialny. Każda okruszynka hostii i każda kropelka konsekrowanego wina to Ciało i Krew, dusza i Bóstwo Jezusa Chrystusa. To On sam, żywy i zmartwychwstały, obecny nie symbolicznie, lecz rzeczywiście w sposób sakramentalny. Czyż trzeba nam więcej cudów? Zapomnijmy więc o powiedzonku „cudów nie ma” - one są i jeśli chcemy, możemy codziennie w nich uczestniczyć i doświadczać ich owoców.

Tomasz Dajczak

Felieton z cyklu "Okiem Konserwatysty" opublikowany w dolnoścląskiej edycji "Niedzieli" w dniu 27.03.2005

04 sierpnia 2006

bye bye forum wiara ;-P

Nadszedł wreszcie ten piękny moment, w którym za całokształt działalności wyrzucono mnie z forum wiara.pl. Prawdopodobnie kroplą, która przepełniła czarę goryczy było rażące naruszenie przeze mnie regulaminu przez napisanie dzisiaj słów "dictum sapienti sat" (jeden z moderatorów zwracał mi wczoraj uwagę, że to niedopuszczalne, bo forum jest polskojęzyczne, i że następnym razem mam przetłumaczyć na polski (sic!) ).

Drugą przyczyną mogło być wczorajsze pytanie o możliwość dialogu międzyreligijnego z lucyferianami. Wywalono cały wątek, nie wiem dlaczego, bo na przykład dialog z animistami jest prowadzony, a fotki z satanistycznej mszy hinduskiej z figurką tańczącego Shivy na ołtarzu generalnie się na forum podobały.


Bawcie się dobrze postępowcy, łudźcie się nadal, że Panu Bogu podobają się wspólne medytacje katolicko-buddyjskie, synkretyczno-satanistyczne msze do bożków hinduskich, monstancje ze zgniłych korzeni, msze odprawiane na trawie przykrytej workiem foliowym i kościoły przypominające garaże czy loże masońskie. Ja płakać za wami nie będę :-P

03 sierpnia 2006

O czym nie wolno rozmawiać na forum.wiara.pl

Jak można przeczytać między innymi w Bibule, amerykańscy katolicy sprzedają niepotrzebne kościoły między innymi... baptystom. Niestety, na forum wiara.pl o tym nie porozmawiamy, ponieważ każda próba poruszenia tego tematu (również grzeczna i rzeczowa) wzbudza agresję moderatorów skutkującą zamykaniem wątku. (zobacz)

Bo według moderatorów forum wiara.pl, Kościół jest obecnie kwitnący, nie dzieją się w nim żadne nadużycia ani żadne rzeczy godne krytyki (poza oczywiście tradycjonalistami i mszą po łacinie). Fakt wyprzedawania kościołów heretykom przeczy oficjalnej propagandzie sukcesu, więc trzeba go przemilczeć.

Jak to mówił ex prezydent RP: Nie chcesz mieć gorączki - stłucz termometr.

23 lipca 2006

czy ktoś to dzisiaj traktuje poważnie?

Dawniej taką przysięgę podpisywał każdy kandydat do święceń kapłańskich.

Dzisiaj - wydaje się, że prawie nikt by się pod tym nie podpisał....

ŚW. PIUS X
Przysięga antymodernistyczna
A.D. 1910


Ja... przyjmuję niezachwianie, tak w ogólności, jak w każdym szczególe, to wszystko, co określił, orzekł i oświadczył nieomylny Urząd Nauczycielski Kościoła...

Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki.

Po drugie: zewnętrzne dowody Objawienia, to jest fakty Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa, przyjmuję i uznaję za całkiem pewne oznaki Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej i uważam je za najzupełniej odpowiednie dla umysłowości wszystkich czasów i ludzi. nie wyłączając ludzi współczesnych.

Po trzecie: mocno też wierzę że Kościół, stróż i nauczyciel słowa objawionego, został wprost i bezpośrednio założony przez samego prawdziwego i historycznego Chrystusa, kiedy pośród nas przebywał, i że tenże Kościół zbudowany jest na Piotrze, głowie hierarchii apostolskiej, i na jego następcach po wszystkie czasy.

Po czwarte: szczerze przyjmuję naukę wiary przekazaną nam od Apostołów przez prawowiernych Ojców, w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu. Przeto całkowicie odrzucam jako herezję zmyśloną teorię ewolucji dogmatów, które z jednego znaczenia przechodziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał się poprzednio. Potępiam również wszelki błąd, który w miejsce Boskiego depozytu wiary, jaki Chrystus powierzył swej Oblubienicy do wiernego przechowywania, podstawia... twory świadomości ludzkiej, które zrodzone z biegiem czasu przez wysiłek ludzi - nadal w nieokreślonym postępie mają się doskonalić.

Po piąte: z wszelką pewnością utrzymuję i szczerze wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się, z głębin podświadomości pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy przyjętej z zewnątrz ze słuchania, mocą którego wszystko to, co powiedział, zaświadczył i objawił Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz, uznajemy za prawdę dla powagi Boga najbardziej prawdomównego.

Poddaję się też z należytym uszanowaniem i całym sercem wyrokom potępienia, orzeczeniom i wszystkim przepisom zawartym w encyklice ,,Lamentabili", zwłaszcza co się tyczy tzw. historii dogmatów.

Również odrzucam błąd tych, którzy twierdzą, że wiara podana przez Kościół katolicki może się sprzeciwiać historii i że katolickich dogmatów, tak jak je obecnie rozumiemy, nie można pogodzić z dokładniejszą znajomością początków religii chrześcijańskiej.

Potępiam również i odrzucam zdanie tych, którzy mówią, że wykształcony chrześcijanin występuje w podwójnej roli: jednej człowieka wierzącego, a drugiej historyka, jak gdyby wolno było historykowi trzymać się tego, co się sprzeciwia przekonaniom wierzącego, albo stawiać przesłanki, z których wynikałoby, że dogmaty są albo błędne; albo wątpliwe - byleby tylko wprost im się nie przeczyło.

Potępiam również ten sposób rozumienia i wykładu Pisma św., który pomijając Tradycję Kościoła, analogię wiary i normy podane przez Stolicę Apostolską, przyjmuje wymysły racjonalistów w sposób zarówno niedozwolony, jak i lekkomyślny, a krytykę tekstu uznaje za jedyną i najwyższą regułę.

Odrzucam również zdanie tych, którzy twierdzą, że ten, co wykłada historię teologii lub o tym przedmiocie pisze, powinien najpierw odłożyć na bok wszelkie uprzednie opinie, tak co do nadprzyrodzonego początku katolickiej Tradycji jak co do obiecanej przez Boga pomocy w dziele wiecznego przechowywania wszelkiej objawionej prawdy; nadto że pisma poszczególnych Ojców należy wykładać według samych tylko zasad naukowych z pominięciem wszelkiej powagi nadprzyrodzonej i z taką swobodą sądu, z jaką zwykło się badać jakiekolwiek dokumenty świeckie.

W końcu wreszcie ogólnie oświadczam. że jestem najzupełniej przeciwny błędowi modernistów twierdzących, że w świętej Tradycji nie ma nic Bożego, albo - co daleko gorsze - pojmujących pierwiastek Boży w znaczeniu panteistycznym, tak iż nic nie pozostaje z Tradycji katolickiej poza tym suchym i prostym faktem, podległym na równi z innymi dociekaniom historycznym, że byli ludzie, którzy szkołę założoną przez Chrystusa i Jego Apostołów rozwijali w następnych wiekach swą gorliwą działalnością, zręcznością i zdolnościami.

Przeto usilnie się trzymam i do ostatniego tchu trzymać się będę wiary Ojców w niezawodny charyzmat prawdy, który jest, był i zawsze pozostanie w "sukcesji biskupstwa od Apostołów" [Św. Ireneusz, Adv. haer. IV, 26 - PG 7,1053 C]; a to nie w tym celu, by trzymać się tego, co może się wydawać lepsze i bardziej odpowiednie dla stopy kultury danego wieku, lecz aby nigdy inaczej nie rozumieć absolutnej i niezmiennej prawdy głoszonej od początku przez Apostołów.

Ślubuję, iż to wszystko wiernie, nieskażenie i szczerze zachowam i nienaruszenie tego przestrzegać będę i że nigdy od tego nie odstąpię, czy to w nauczaniu. czy w jakikolwiek inny sposób mową lub pismem. Tak ślubuję, tak przysięgam, tak niech mi dopomoże Bóg i ta święta Boża Ewangelia.

ŹRÓDŁO:
"Breviarium fidei" - Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1988, wydanie II.

Czy gardzimy Tradycją Apostolską?

Tak sobie czytam stare dokumenty kościelne, i naszło mnie pewne pytanie. Ale najpierw text z Tridentinum:

Cytat:

Sobór Trydencki, sesja XIII
Dekret o Najświętszym Sakramencie
A.D. 1551

Rozdział VIII. Sposób korzystania z tego przedziwnego Sakramentu. - Co zaś dotyczy korzystania z tego świętego Sakramentu, Ojcowie nasi słusznie i mądrze rozróżnili trzy sposoby jego przyjmowania. Nauczali bowiem, że niektórzy, jak grzesznicy, przyjmują go tylko sakramentalne; inni tylko duchowo, mianowicie ci, którzy przez pragnienie "żywą wiarą, która działa przez miłość" [Gal 5, 6] - pożywając ten przedłożony sobie niebieski chleb, odczuwają jego owoc i pożytek. Inni jeszcze przyjmują i sakramentalnie, i duchowo, a są to ci, którzy tak się poprzednio badają i przysposabiają, że do tego Bożego Stołu przystępują "odziani szatą godową" [Mt 22, 11 nn]. W sakramentalnym zaś pożywaniu zawsze był ten zwyczaj w Kościele Bożym, że świeccy otrzymywali komunię od kapłanów, a kapłani, odprawiając Mszę św., sami sobie jej udzielali, który to zwyczaj pochodzący z Tradycji Apostolskiej jak najsłuszniej powinien być zachowany.


1. Z rozmów prywatnych, które sobie tu i ówdzie prowadzę, mogę stwierdzić, że wielu Kowalskim wydaje się, że świeccy szafarze Komunii Świętej są powrotem do starożytnego chrześcijaństwa. Tymczasem z Tridentinum wynika, że jest to absolutna nowość.

2. Zwyczaj komunikowania przez kapłanów pochodzi z Tradycji Apostolskiej. Dlaczego gardzimy starożytnymi zwyczajami? Nie oszukujmy się, w większości polskich parafii świeccy szafarze Komunii św. potrzebni są dwa razy do roku, natomiast komunikują prawie co niedziela, naruszając przepisy z watykańskiej instrukcji Redemptionis Sacramentum.

02 lipca 2006

Między mitem a historią

Wiele razy w życiu zetknąłem się z osobami uważającymi się za katolików, a jednocześnie wygłaszających takie stwierdzenia jak: „tak naprawdę to nie wiadomo, co z człowiekiem dzieje się po śmierci”, „kto to wie, która religia jest prawdziwa?”, „każdy człowiek ma swoją własną prawdę”, albo „wierzymy, że Chrystus zmartwychwstał, ale jak było naprawdę nikt nie wie”. Niektórzy to ostatnie zdanie wyrażają językiem teologicznym, mówiąc że „zmartwychwstanie należy rozpatrywać wyłącznie w kategoriach wiary i nie należy traktować go jak wydarzenia historycznego” - co de facto znaczy dokładnie to samo.

Skąd takie niedowiarstwo, coraz bardziej powszechne również wśród niektórych „postępowych” teologów? Wszak historyczne istnienie Pana Jezusa nie budzi już wątpliwości wśród historyków. Dlaczego więc tylu ludzi nie wierzy w to, że historycznie istniejący Jezus Chrystus skazany na śmierć przez historyczne żydowskie władze religijne, ubiczowany i ukrzyżowany przez rzymskich żołnierzy na rozkaz historycznego namiestnika Judei, Poncjusza Piłata, pogrzebany w piątek wieczorem w grobowcu należącym do Józefa z Arymatei, w niedzielę rano wstał z tego grobu żywy, o własnych siłach?

Wszak fakt zmartwychwstania jest opisany w poważnych źródłach historycznych, którymi są Ewangelie. Z relacji ewangelicznych wynika, że zmartwychwstały Chrystus ukazał się na własne oczy w sumie kilkuset osobom, rozmawiał z nimi, jadł, pił, pokazywał swoje rany, a na koniec na oczach kilkunastu świadków uniósł się do nieba. A przecież wiele wydarzeń z historii powszechnej jest udokumentowanych w tekstach źródłowych w znacznie bardziej skąpy sposób, a mimo to nikt ich nie podważa. Co więcej, dla pierwszych chrześcijan zmartwychwstanie Chrystusa było taką oczywistością, że bez wahania oddawali życie za tę prawdę.

Dlaczego więc dzisiaj tylu ludzi odrzuca fakt zmartwychwstania? Oprócz ulegania oświeceniowemu przesądowi, że cudów nie ma, wchodzi tutaj w grę dodatkowy czynnik. Otóż jeśli Chrystus naprawdę zmartwychwstał, znaczy to, że wszystko to, co mówił było prawdą: że Bóg istnieje, że Chrystus jest drugą Osobą Trójcy Świętej, wcielonym Bogiem, który umarł by odkupić nasze grzechy, że przyjdzie na końcu czasów by sądzić żywych i umarłych, a tu na ziemi założył swój Kościół Katolicki zbudowany na wierze świętego Piotra i jego następców.

Uznanie zaś takich faktów może być dla wielu osób niewygodne, bowiem wiąże się z koniecznością nawrócenia, czyli drastycznej zmiany swego życia i podporządkowania go prawu Bożemu. Dla wielu osób łatwiej jest więc powątpiewać w podstawowy dla wiary fakt zmartwychwstania, czy też „rozwadniać” go sprowadzając go do pięknego mitu czy symbolu. Formalnie są katolikami, ale nie upierają się przy tym, że ich wiara jest prawdziwa i daje życie wieczne – woląc spokojne życie niezaangażowanego „katolika wielkosobotniego” (który w kościele pojawia się głównie przy okazji święcenia jajek, ewentualnie ślubów, chrztów czy pogrzebów). Pamiętajmy jednak, że takie podejście łączy się z ryzykiem usłyszenia od Chrystusa słów z trzeciego rozdziału Apokalipsy św. Jana: „Bodajbyś był zimny albo gorący: ale iżeś letni, a ani zimny, ani gorący, pocznę cię wyrzucać z ust moich”.

Felieton drukowany w dolnośląskiej edycji "Niedzieli"

Nowoczesnym katolikom nie przeszkadzają profanacje Najświętszego Sakramentu

Na jednym z forów dyskusyjnych przypomniałem jeden z ubocznych skutków wprowadzenia Komunii św. na rękę. Wspomiałem jak to na Forum Frondy ktoś pisał parę tygodni temu, jak to we wiedeńskiej katedrze św. Stefana znalazł Hostię w doniczce na kwiaty, a gdy obszedł całą świątynię, to znalazł jeszcze trzy upchnięte pod ławkami.

Jak do faktu takiej profanacji odnoszą się nowocześni katolicy? Cytuję bez komentarza jedną z odpowiedzi z owego nieszczęsnego forum:

Heh, nie wiem skad sie to wzielo ale dla mnie upychanie Komunii w doniczkach nie jest wielkim problemem. Watpie, zeby Boga dalo sie w ten sposob obrazic, watpie zeby dalo sie Go obrazic w jakikolwiek sposob. Takie dzialanie, jak z doniczkami, traktuje wylacznie jako grzech przeciwko sobie samemu i przeciwko innym ludziom.

28 czerwca 2006

Dlaczego omijam „msze dziecięce”

Konsternację wśród naszych znajomych wywołuje fakt, że omijamy z żoną tak zwane „msze dziecięce”, które odprawiane są w niektórych parafiach. Mamy wszak dwóch małoletnich (2 i 5 lat) synów, więc teoretycznie powinniśmy bywać tylko na takich mszach, i nalegać, by były również w naszej parafii (na szczęście nie są). Ponieważ jednak przy okazji niedawnej rodzinnej wizyty trafiliśmy przypadkiem na liturgię adresowaną do dzieci w wieku szkolnym, co nam nasunęło parę dalszych spostrzeżeń, chciałbym podzielić się nimi z czytelnikami Niedzieli.

Przede wszystkim, gdy dziesięcioro małych dzieci rozparceluje się pomiędzy rodzicami w całym kościele – większość z nich będzie zachowywać się względnie spokojnie. Spróbujmy jednak te same maluchy ulokować obok siebie. Wypraktykowaliśmy, że wtedy nie da się nad nimi zapanować, gdyż dzieciaki w grupie zaczynają zachowywać się jak na placu zabaw, a zabawa w berka dokoła kościelnych filarów do cichych nie należy. Obecne w niektórych nowych kościołach „sale matki z dzieckiem” rozwiązują problem o tyle, że harmider nie przeszkadza pozostałym wiernym, natomiast udział w liturgii owych matek staje się jednak dość problematyczny.

Gdy dzieci rosną, problem wcale nie znika. Zaobserwowaliśmy, że grupki dzieciaków w wieku szkolnym zmieniają tylko zabawę w berka na sprawy poważniejsze – szeptane ploteczki oraz dyskretne śmichy-chichy. Karcenie zaś przez dorosłych powoduje z reguły tylko przeniesienie się mobilnego klubu dyskusyjnego do innej części kościoła.
Aby zapanować nad niesfornymi maluchami, celebransi i kaznodzieje robią wszystko, by za wszelką cenę przyciągnąć ich uwagę. Oprócz standardowego odpytywania do mikrofonu mieliśmy już okazję widzieć wielkiego, pluszowego słonia postawionego pod ołtarzem, grę w „pomidora”, czy „trąbienie dla Jezusa” na przyniesionych z domu instrumentach wszelakich.

Jaki jest tego efekt? Dzieci zamiast uczyć się przychodzić do kościoła z miłości do Pana Jezusa, idą „odpowiedzieć księdzu do mikrofonu”, zebrać komplet naklejek na roratach, albo z ciekawości, bo ksiądz rekolekcjonista powiedział, że „jutro będziemy jeździć w kościele na nartach”. A gdy dorosną – przestaną regularnie pojawiać się w kościele, bo „zwykła” liturgia będzie je po prostu nudzić.

Kiedy dzieci mają uczyć się odkrywać piękno Mszy Świętej? Jak kontemplować cichego Boga ukrytego w małej Hostii? Jak mają uświadamiać sobie, że każda Msza jest uobecnieniem Ofiary Krzyżowej Chrystusa? Jak mają nauczyć się śpiewać tradycyjne pieśni kościelne, skoro na „mszach dziecięcych” śpiewa się prawie wyłącznie nowe utwory o miałkim tekście i skocznych melodyjkach? A co z tak pięknymi rzeczami ubogacającymi liturgię jak chorał gregoriański, muzyka organowa, zapach kadzidła czy pokropienie wodą święconą przed uroczystą sumą – wszak na mszach dziecięcych ich brak...

Proponuję zabierać dzieci na normalne msze. Siedząc koło rodziców szybko nauczą się, że bieganie i wydawanie głośnych dźwięków przeszkadza innym. A dyskretnie szeptane dziecku do ucha przez ojca lub matkę komentarze odnośnie przebiegu liturgii, treści Ewangelii czy kazania – będą miały znacznie lepszy efekt katechetyczny niż popisy dziesięciu kaznodziei-cyrkowców z megafonami.

Felieton z cyklu "Okiem Konserwatysty" opublikowany parę tygodni temu w dolnośląskiej edycji "Niedzieli"

15 czerwca 2006

Męczennicy wstają wcześnie

„Krew męczenników jest zasiewem chrześcijan” - to motto towarzyszyło Kościołowi od samego początku. W żadnej wszak epoce historycznej nie brakowało ludzi oddających życie za wiarę, nawet w czasach współczesnych. Antonio Socci w książce „Mroki nienawiści” szacuje, że aż 45 milionów męczenników zostało zabitych w wieku XX. Dlatego zaskoczyły mnie niedawno słowa niedzielnego kazania, że w obecnych czasach Bóg nie oczekuje od nas męczeństwa. Moim zdaniem podczas minionych 60 lat względnego spokoju w Europie zgnuśnieliśmy nieco, i wydaje nam się, że zawsze będzie pokój, pełna lodówka i wygodne życie. A przecież, jak historia wiele razy udowodniła, sytuacja geopolityczna może zmienić się błyskawicznie. Nie można więc wykluczyć, że zobaczymy kiedyś na ulicy Świdnickiej paradę zwycięskich wojsk pod sztandarami Allaha.

Termin „męczeństwo” stał się już zupełnie abstrakcyjny dla młodego Europejczyka. Bo trudno o większy kontrast tego słówka ze współczesnością. Oddać życie za Chrystusa, podczas gdy większość z nas nie czuje potrzeby drobnych umartwień, jak na przykład piątkowa wstrzemięźliwość od mięsa? Nie wyprzeć się wiary w czasach prześladowań, gdy w czasach pokoju tylu młodych ludzi nie widzi nic złego w dyskotekach w okresie Wielkiego Postu? Wytrzymać tortury, skoro przy zwykłej grypie potrafimy robić Bogu wymówki i dopytywać się „za jakie grzechy”? Nie pójść na kompromis z prześladowcami, gdy tak często układamy się z własnym sumieniem, tolerując u siebie lenistwo, spóźnialstwo, bałaganiarstwo i inne grzeszki? A napisane jest w Dobrej Księdze „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie” (Łk 16,10)

Co ciekawe, te same kobiety, które nie potrafią pościć w Wielki Piątek, bez problemów będą się tygodniami głodzić w imię zrzucenia zbędnych kilogramów. Ci sami mężczyźni, którzy robią Bogu wyrzuty z powodu bolącego zęba, potrafią godzinami katować się na siłowni w imię atletycznej sylwetki. Doczesność ponad wiecznością? Cóż, takie czasy.

Lekceważąc praktyki ascetyczne tracimy okazję do kształtowania swojego charakteru i ofiarowania wyrzeczeń Bogu. A nie trzeba wiele, najtrudniejsze bywają drobne umartwienia. Święty Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei, napisał słowa, które ostatnio nie dają mi spokoju: „Chwila bohaterska. - Jest nią ustalona godzina wstawania. (...) oto umartwienie, które wzmacnia twoją wolę, a nie osłabia twojej natury.” Parę zaś stron wcześniej „Jeśli nie będziesz wstawał o wyznaczonej godzinie, nie wykonasz nigdy twego planu życia”. Chyba jednak kaznodzieja z mojej parafii miał rację. Nim pomyślimy o „karierze” męczennika, wpierw nauczmy się bez ociągania wstawać rankiem z łóżka.

Felieton opublikowany w dolnąśląskiej edycji "Niedzieli" w dniu 20.05.2005

14 czerwca 2006

Dobra książka: Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego


Kompendium to jedyna w swoim rodzaju syn­teza wiary katolickiej, której bardzo pragnął Jan Paweł II, a którą zrealizował Benedykt XVI.

Dzieło to prezentuje w prosty i interesujący spo­sób całość orędzia chrześcijańskiego, ukazując zagadnienia wiary chrześcijańskiej przezna­czone współczesnego człowieka. Kompendium z odwagą podejmuje wielkie pro­blemy współczesności, odwołując się do roz­woju nauk, roli sumienia oraz praw człowieka. Dzieło jawi się jako aktualny, pewny i solidny sposób ukazania wiary chrześcijańskiej dzisiaj – przyjmując jakby formę dialogu między mistrzem a uczniem. Zawiera 15 pięknych reprodukcji dzieł sztuki, pochodzących z różnych epok i stylów sztuki chrześcijańskiej, opatrzonych komentarzami, które stanowią swoiste introdukcje do poszcze­gólnych części dzieła.

Kompendium zostało przygotowane przez Ko­misję Kongregacji do spraw Doktryny Wiary pod przewodnictwem kard. Ratzingera a przyjęte przez Papieża Benedykta XVI. Zostało zrealizowane z myślą o wierzących jak i niewierzących, aby dać im możliwość poznania w ciekawy sposób prawd chrześcijaństwa we współczesnym kontekście kulturowym.

Kompendium to, jest wierną i pewną syntezą Katechizmu Kościoła Katolickiego. Obejmuje w sposób zwięzły wszystkie istotne i podstawowe elementy wiary Kościoła tak, aby mógł stanowić, jak tego życzył sobie mój Poprzednik, pewien rodzaj vademecum, który pozwoli osobom wierzącym i niewierzącym, objąć jednym całościowym spojrzeniem całą panoramę wiary katolickiej.

06 czerwca 2006

Komisja Pamięć i Troska nic nie zrobiła i kończy działalność

Według słów JE bp. Szkodonia, przewodniczącego komisji "Pamięć i Troska", po przekazaniu JE kardynałowi Dziwiszowi opracowanego przez komisję memoriału dotyczącego zasad etycznych obowiązujących przy lustracji, komisja wypełni zadanie, do którego została powołana i zakończy działalność. No, chyba że kardynał Dziwisz zleci jej opracowanie jakiegoś konkretnego przypadku...

Okazuje się więc, że zarzuty x. Isakowicza-Zaleskiego, że wspomniana komisja nie zrobiła do tej pory nic w sprawie lustracji duchowieństwa, zostały potwierdzone przez samego przewodniczącego komisji.

X. Zaleski uciszony, komisja skończy działalność, taktyka zamiatania pod dywan da świetne efekty na najwyżej parę miesięcy. A po upływie tego spokojnego okresu, za lustrację duchowieństwa z krakowskiej kurii wezmą się Trybuna, Nie, Gazeta wyborcza i inne media wrogie Kościołowi. Przypominam, że dokumenty będące w posiadaniu x. Zaleskiego są dostępne dla historyków w czytelni IPN i prędzej czy później zostaną opublikowane.

03 czerwca 2006

Co protestanci wiedzą o katolicyzmie?

Poniżej załączam znalezione w swoich archiwach zestawienie bzdur z rozprowadzanej przez protestanckich fundamentalistów książki Lousisa Vogela "Moje Świadectwo"

  • Str. 35: Święci nie są jeszcze w niebie, ale "w Raju", "blisko "Pana".
  • Str. 41: "Sakramenty (...) po części przyczyniają się do rzucania klątwy na nasze dusze".
  • Str. 45: Cała teologia to "śmiecie", które należy "wyrzucić i wypluć".
  • Str. 56: "Maria nie jest matką Boga". W takim wypadku kim jest Chrystus? Przecież fundamentaliści uznają bóstwo Chrystusa!
  • Str. 61: "Sakramentem jest tylko to, co Kościół do tej rangi podniesie". Patrz wyżej.
  • Str. 62: słowa o "papieżycach": Lukrecji, Teodorze i Mariozii. Sam tłumacz książki był zdziwiony użyciem przez autora słowa "papież", co zaznaczył w przypisie.
  • Str. 63: "Kościół katolicki twierdzi bez osłonek: Piotr był dobrym katolikiem, a Paweł troszkę, a nawet troszkę za bardzo odstał od doskonałości piotrowej pełni mądrości. Paweł miałby więc być protestantem - odszczepieńcem, heretykiem, a Piotr - nieomylnym Papieżem!"
  • Str. 63: "Ta w pierwszym Adamie upadła dusza ludzka musi zostać zbawiona. Gdyby miało się to odbywać dzięki użyciu wody jako wody chrztu, gdyby Zbawiciel chciał przez tę wodę zgładzić grzech pierworodny, a w konfesjonale zgładzić grzech osobisty, to nie musiałby wcale przychodzić na ten świat ciemności. Mógłby z nieba wydać takie zarządzenie Lewitom, kapłanom Starego Testamentu". Autor nie rozumie wyraźnie, że wszystkie sakramenty biorą moc z ofiary krzyżowej Chrystusa i bez niej byłyby niczym. Chrzest jest przecież nazwany w Piśmie "zanurzeniem w śmierci Chrystusa". Kierując się rozumowaniem autora musielibyśmy stwierdzić, że Chrystus uzdrowił niewidomego nie Swoją mocą, lecz za pomocą błota i wody.
  • Str. 89: Autor twierdzi, że chrzest dzieci stał się powszechny dopiero w V wieku. Jest to nieprawdą, ponieważ aluzje do chrztu niemowląt są już w Piśmie Świętym. Pisma wczesnochrześcijańskie świadczą zaś, że taka praktyka była powszechna już w II wieku. Por. Orygenes (ur. 185) Komentarz Listu do Rzymian (5;9), Justyn Męczennik (ur. 100) Apologia (15;6), św. Ireneusz (ur. 140) Adversus haereses (II,22,4), Tertulian O chrzcie (17-18), Hipolit Tradycja Apostolska (2,5) i inne.
  • Str. 104: (o księgach deuterokanonicznych): "Są w nich takie rzeczy, których nie powinien czytać żaden młodzieniec i żadna dziewczyna".
  • Str. 106: (Ojcowie Kościoła) "Oni to ujęli naukę Sakramentów powstającego wówczas Kościoła katolickiego w formy dogmatów. Ponieważ jednak nie znaleźli potwierdzenie jej w Pismach Starego, a tym bardziej Nowego Testamentu, więc sięgnęli do tych apokryficznych pism i powsuwali je (około 400 lat po Chrystusie) do świętego Kanonu". Tutaj uwaga: apokryfami protestanci nazywają księgi deuterokanoniczne (pisma Starego Testamentu, które zachowały się tylko w języku greckim). Autor uparcie twierdzi, że "apokryfy" są jedynym uzasadnieniem dla nauki Kościoła o sakramentach.
  • Str. 109: Judyta (bohaterka księgi Judyty) nazywana jest "prostytutką" i "dziwką". Jest to według mnie obrzydliwa manipulacja, ponieważ nijak nie przystaje do treści księgi. Judyta nie robi nic, za co można by ją nazwać "prostytutką". Wręcz przeciwnie, w Biblii napisane jest, że "na dachu swego domu postawiła sobie namiot, nałożyła wór na biodra i nosiła na sobie swoje wdowie szaty. Pościła przez wszystkie dni swojego wdowieństwa, oprócz wigilii przed szabatami i samych szabatów, przededni nowiu i podczas nowiu oraz oprócz uroczystości i radosnych świąt domu izraelskiego" (Judyty 8,5-6). Ponieważ z książki wynika, że autor gardzi zalecanymi przez Kościół postami i innymi praktykami ascetycznymi, toteż jego niechęć do Judyty staje się zrozumiała.
  • Str. 110, 111: O księdze Tobiasza autor twierdzi: "Wiele jest miejsc mówiących o tym, że same anioły robią machlojki z pieniędzmi i zajmują się stręczeniem opętanych dziewczyn, że popychają do wierzenia w najpospolitsze zabobony!".
  • Str. 114: Historia o Zuzannie i starcach z księgi Daniela jest określona mianem "bzdur", a autor "nigdy nie mógł pojąć, co Bóg chciałby nam przez nią powiedzieć".
  • Str. 115: Ta sama historia jest nazwana "plugawym tekstem rodem z powieści brukowej".
  • Str. 116, 117: Sugestie, że księgi Judyty, Tobiasza i Daniela zawierają opisy nierządu i innych bezbożnych praktyk.
  • Str. 117: "I to najgorsze: modlitwa do Boga - 'Daj mi moc'". Zarzut zupełnie niezrozumiały, ponieważ słowa "Daj mi moc" z 14 rozdziału księgi Daniela są skierowaną do króla prośbą o zgodę na zabicie węża.
  • Str. 117: Księgi deuterokanoniczne są określone jako "inspirowane przez demoniczne moce księgi". Zarzut iście kuriozalny. Przecież nawet Marcin Luter, który odrzucał natchniony charakter tych ksiąg, uważał je za "pożyteczne do czytania".
  • Str. 128: Podważanie prymatu piotrowego na korzyść św. Pawła.
  • Str. 130: Sugestie, że św. Piotr nigdy nie był w Rzymie.
  • Str. 136: Stwierdzenie, że w Piśmie św. nie ma ani razu mowy o czyśćcu. Sugerowanie, że wszystkie biblijne dowody na istnienie czyśćca pochodzą z ksiąg: Tobiasza, Mądrości i II Machabejskiej.
  • Str.136: Stwierdzenie, jakoby jedynym nowotestamentowym dowodem na czyściec była wypaczona interpretacja Mt 5,26. Nieprawdziwe stwierdzenie, że do czyśćca trafiają potępieni ("kozły").
  • Str. 137: Sugerowanie, jakoby Kościół wierzył, że zmarli mogą w czyśćcu dodać coś do swojego zbawienia, albo ująć z potępienia, na jakie są skazani. Patrz punkt powyżej.
  • Str. 137, 138: "Jeżeli modlę się za dusze w czyśćcu, to otaczający nas niezbawieni zmarli, którzy z trwogą oczekują sądu przed Wielkim Białym Tronem, przybywają i czepiają się mnie, tego, który modli się za zmarłych. Sądzą, że oto jest ktoś, kto może im pomóc. I tak setki tysięcy dobrych katolików, którzy dużo modlą się za dusze w czyśćcu, żyją obwieszeni tymi nieszczęśliwie zmarłymi duszami, obstąpieni lub opętani przez nie".
  • Str. 139: Sugerowanie, że Kościół uprawia "kult zmarłych".
  • Str. 139: Sugerowanie, że Kościół uznaje, że matka św. Marii również poczęła z Ducha Świętego. Pomieszanie pojęć Poczęcia z Ducha Świętego i Niepokalanego Poczęcia.
  • Str. 142: Stwierdzenie, że "ciało znikome" nie może wejść do Królestwa Niebieskiego i dlatego Maryja nie mogła być wniebowzięta. Dziwi tutaj zapał autora w obalaniu wniebowzięcia NMP. Dlaczego nie kwestionuje również wzięcia za życia do nieba Eliasza, o którym wspomina II Księga królewska?
  • Str. 143: Stwierdzenie, że Kopernik spłonął na stosie, podobnie jak Savonarola i Joanna D'Arc.
  • Str. 156: "Czy mogę spytać, Panie Doktorze, co by się stało, gdyby (katolicki) obłąkany Adolf i jego szatańskie moce odniosły pełne zwycięstwo i gdyby oddał on do dyspozycji kurii rzymskiej swoją totalną władzę?"
  • Str. 163: "Nikt, ale to nikt nie pójdzie do piekła z powodu swoich grzechów!"
  • Str. 167: "Wszystkie uczynki polegające na dawaniu pieniędzy, (...) wspieraniu ubogich (...) są 'martwymi uczynkami', 'złymi uczynkami', 'uczynkami ciemności'".
  • Str. 181: Kanonik X powiedział autorowi, że "żadnego sakramentu nie można udowodnić na podstawie Pisma Świętego i nie jest to potrzebne. Sakramentem jest to, co Kościół katolicki ustanowi jako zbawczy środek". Kuriozalne zdanie, gdyż Kościół zawsze nauczał, że sakramenty ustanowił sam Jezus Chrystus.
  • Str. 196: Sugerowanie, że Kościół uprawia "kult dusz czyśćcowych".
  • Str. 186, 202: Sugerowanie, że skoro św. Piotr nie wspomina w swych listach o sakramentach, wniebowzięciu Maryi i innych rzeczach, to są one wymysłem Kościoła. "Czy Piotr choć jednym słowem wspomniał o choćby jednym z siedmiu katolickich sakramentów?". Patrz np. Dzieje Apostolskie 2,37-39 gdzie św. Piotr mówi o konieczności chrztu na odpuszczenie grzechów.

31 maja 2006

Ksiądz Isakowicz-Zaleski "zakneblowany"

Ksiądz Isakowicz-Zaleski otrzymał dziś rano od kardynała Dziwisza zakaz zajmowania się sprawą współpracy księży z PRL-owskimi służbami bezpieczeństwa.

Nie wiem jakie intencje kierowały kardynałem Dziwiszem, ale to woda na młyn wrogów Kościoła. Skutkiem jego półrocznego zaniechania sprawy ks. Zalewskiego i gorączkowej decyzji "za pięć dwunasta" będzie to, że w oczach opinii publicznej utraci sporą część autorytetu odziedziczonego po Janie Pawle II. Przysłowiowy Kowalski skomentuje tak "kardynał Dziwisz kryje kolegów" lub "Kościół chroni agentów".

Nie chcę oceniać kardynała, ale jego decyzja jest dla mnie niezrozumiała, a jej skutki uważam za bardzo szkodliwe dla Kościoła.

24 maja 2006

Bluźnierczy koncert

Madonna przygotowała jednak coś więcej niż sam koncert, nie była by sobą gdyby nie wzbudzała kontrowersji. W niedzielę zaśpiewała piosenkę "Live To Tell" wisząc na lustrzanym krzyżu z włożoną na głowę koroną cierniową. W tym samym czasie na telebimach wyświetlane były zdjęcia przedstawiające biedę w krajach Trzeciego Świata. Przy kolejnych piosenkach na ekranach pojawiały się zdjęcia artystki ucharakteryzowanej na George'a Busha, Tony'ego Blaira, Roberta Mugabe, Adolfa Hitlera i Osamę bin Ladena.

23 maja 2006

Największa świętość nowoczesnych katolików

Co jest największą świętością nowoczesnych katolików? Nie zgadniecie... PIOSENKI OAZOWE. Każde słowa krytyki grafomańskich tekstów, czy też prostowanie heretyckich treści obecnych w paru z nich wywołuje atak furii... Dzięki Bogu, że nie napisałem, że "Barka" ma kiczowatą melodię, bo okrzyknięto by mnie antychrystem...

21 maja 2006

Śpiewając bełkotliwe herezje...

Moje komentarze odnośnie paru nowych pieśni, znalezionych na którejś ze stron Oazowych:

Cytat:

Panie mój przychodzę dziś,
serce me skruszone przyjm.
Skłaniam się przed świętym tronem Twym.
Wznoszę ręce moje wzwyż,
miłość mą wyznaję Ci.
Uwielbiam Ciebie w Duchu.
Uwielbiam w prawdzie Cię.
Życie me oddaję Tobie, uświęć je.


Żenujący błąd stylistyczny w czwartym wersie. Czy godzi się śpiewać Bogu piosenki niepoprawne językowo?

Cytat:

Nie mam nic co bym mógł Tobie dać
Nie mam sił by przed Tobą Panie stać.
Puste ręce przynoszę przed Twój w niebie Tron,
manną z Nieba nakarm duszę mą.


Niepoprawne teologicznie. Skruszonego serca nie można Bogu ofiarować? A dobrych uczynków? A cierpienia? Toż to luterański pesymizm z tej piosenki wyłazi...

Cytat:

W kruszynie chleba Panie jesteś,
Schowany, wielki Ty Pan.
Przychodzisz do nas już przez wieki,
By ofiarować Siebie nam.

Gdy w kroplach wina Twoja Krew
Przelana za nas, Panie mój.
Tak wiele jej na krzyżu było,
By odkupić nas od win.

Ty, Panie, miłością jesteś.
Ty, Panie, kochasz nas!
I proszę Ciebie, by tak było
Wciąż przez wiele lat.


Herezja. Zaprzeczenie katolickiej nauce o Przeistoczeniu. Treść pierwszych dwóch zwrotek luterańska. Katolicy wierzą, że chleb i wino ZMIENIAJĄ SIĘ w Ciało i Krew Pańską.

Cytat:

Rozpięty na ramionach
Jak sokół na niebie.
Chrystusie, Synu Boga,
Spójrz proszę na ziemię.
Na ruchliwe ulice, zabieganych ludzi.
Gdy dzień się już kończy, a ranek się budzi.
Uśmiechnij się przyjaźnie z wysokiego krzyża.
Do ciężko pracujących, cierpiących na pryczach.
Pociesz zrozpaczonych, zrozum głodujących.
Modlących się wysłuchaj, wybacz umierającym.
Spójrz cierpienia sokole na wszechświat, na ziemię.
Na cichy ciemny Kościół, dziecko wzywające Ciebie.
A gdy będziesz nas sądził, Boskie Miłosierdzie.
Prosimy, Twoje dzieci, nie sądź na miarę siebie.


Bełkot totalny. O co chodzi z tym sokołem? A uśmiechanie się z krzyża to już szczyt absurdu...

Znamię bestii w Japonii

Jak pisze Onet, japońskie szpitale wszczepiają noworodkom mikrochipy, zapewniające dzieciom identyfikowalność i uruchamiające alarm w przypadku wyniesienia dziecka z budynku.

Obawiam się, że jest kwestią kilkunastu lat, gdy taki mikrochip identyfikacyjny będzie obowiązkowy dla wszystkich obywateli w rozwiniętych krajach świata. A później zostanie sprzężony z systemem bankowym, by za pomocą machnięcia ręką z wszczepionym mikrochipem przed terminalem w kasie móc zapłacić za zakupy w hipermarkecie. Kolejnym krokiem będzie likwidacja tradycyjnych pieniędzy oraz kart kredytowych.

Dzięki temu państwo będzie miało 100% kontrolę nad obywatelem.

A do tego spełni się proroctwo z Apokalipsy św. Jana, że ci, którzy nie przyjmą znamienia bestii nie będą mogli sprzedawać ani kupować...

Szwajcarska schizofrenia

Federalny Urząd ds. Komunikacji w Szwajcarii odmówił emisji reklamy katolickiego miesięcznika "Sonntag" w telewizji. Pod koniec marca wydawca zamierzał wyemitować w programach RTL i VOX, krótki 15 minutowy spot reklamowy. Jednak wspomniany wyżej urząd zabronił emisji, gdyż reklama ta narusza niedawno uchwalony w Szwajcarii zakaz treści religijnych w mediach. "Ten zakaz to absurd" - oświadczyli wydawcy katoliekigo miesięcznika.

15 maja 2006

Czary-mary w Poznaniu

Głupota ludzka nie zna granic...

Dyrektor generalny Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu za wydanie 28,5 tys. zł na badania radiestezyjne szkodliwych żył wodnych pod urzędem. Dyrektor kupił też kilkadziesiąt urządzeń do neutralizacji złego wpływu tychże cieków na zdrowie urzędników, bo ponoć bolały ich głowy. O swoich dolegliwościach dowiedzieli się dopiero od szefa. Decyzję przyjęli bez szemrania, podobnie jak zakup 50 czajników, 40 telewizorów i 10 chłodziarek.

14 maja 2006

Jaś Fasola arcybiskupem Canterbury :-)

Dziś dla rozluźnienia zabawny błąd z informacji na portalu wiara.pl:

Podczas piątkowej debaty w roli najbardziej zagorzałego przeciwnika ustawy wystąpił arcybiskup Canterbury, który powiedział, że koszt wprowadzenia nowego prawa byłby nieporównywalnie wyższy od indywidualnej korzyści kilku osób. Rowan Atkinson podziela pogląd, że legalizacja zabijania śmiertelnie chorych - czy to w formie zabójstwa, czy samobójstwa - doprowadzi wkrótce do wynaturzeń, których skutki będą opłakane. Najczęściej wysuwanym argumentem przeciwko eutanazji jest to, że prowadzi ona do "równi pochyłej". Zasady ulegają degradacji i zabijanie ciężko chorych ludzi staje się normą, a nie spełnianiem ich woli. A nawet, jeśli pacjent sam prosi o śmiertelny zastrzyk, może się kierować presją ze strony otoczenia.