31 maja 2006
Ksiądz Isakowicz-Zaleski "zakneblowany"
Nie wiem jakie intencje kierowały kardynałem Dziwiszem, ale to woda na młyn wrogów Kościoła. Skutkiem jego półrocznego zaniechania sprawy ks. Zalewskiego i gorączkowej decyzji "za pięć dwunasta" będzie to, że w oczach opinii publicznej utraci sporą część autorytetu odziedziczonego po Janie Pawle II. Przysłowiowy Kowalski skomentuje tak "kardynał Dziwisz kryje kolegów" lub "Kościół chroni agentów".
Nie chcę oceniać kardynała, ale jego decyzja jest dla mnie niezrozumiała, a jej skutki uważam za bardzo szkodliwe dla Kościoła.
30 maja 2006
24 maja 2006
Bluźnierczy koncert
23 maja 2006
Największa świętość nowoczesnych katolików
21 maja 2006
Śpiewając bełkotliwe herezje...
Cytat: |
Panie mój przychodzę dziś, serce me skruszone przyjm. Skłaniam się przed świętym tronem Twym. Wznoszę ręce moje wzwyż, miłość mą wyznaję Ci. Uwielbiam Ciebie w Duchu. Uwielbiam w prawdzie Cię. Życie me oddaję Tobie, uświęć je. |
Żenujący błąd stylistyczny w czwartym wersie. Czy godzi się śpiewać Bogu piosenki niepoprawne językowo?
Cytat: |
Nie mam nic co bym mógł Tobie dać Nie mam sił by przed Tobą Panie stać. Puste ręce przynoszę przed Twój w niebie Tron, manną z Nieba nakarm duszę mą. |
Niepoprawne teologicznie. Skruszonego serca nie można Bogu ofiarować? A dobrych uczynków? A cierpienia? Toż to luterański pesymizm z tej piosenki wyłazi...
Cytat: |
W kruszynie chleba Panie jesteś, Schowany, wielki Ty Pan. Przychodzisz do nas już przez wieki, By ofiarować Siebie nam. Gdy w kroplach wina Twoja Krew Przelana za nas, Panie mój. Tak wiele jej na krzyżu było, By odkupić nas od win. Ty, Panie, miłością jesteś. Ty, Panie, kochasz nas! I proszę Ciebie, by tak było Wciąż przez wiele lat. |
Herezja. Zaprzeczenie katolickiej nauce o Przeistoczeniu. Treść pierwszych dwóch zwrotek luterańska. Katolicy wierzą, że chleb i wino ZMIENIAJĄ SIĘ w Ciało i Krew Pańską.
Cytat: |
Rozpięty na ramionach Jak sokół na niebie. Chrystusie, Synu Boga, Spójrz proszę na ziemię. Na ruchliwe ulice, zabieganych ludzi. Gdy dzień się już kończy, a ranek się budzi. Uśmiechnij się przyjaźnie z wysokiego krzyża. Do ciężko pracujących, cierpiących na pryczach. Pociesz zrozpaczonych, zrozum głodujących. Modlących się wysłuchaj, wybacz umierającym. Spójrz cierpienia sokole na wszechświat, na ziemię. Na cichy ciemny Kościół, dziecko wzywające Ciebie. A gdy będziesz nas sądził, Boskie Miłosierdzie. Prosimy, Twoje dzieci, nie sądź na miarę siebie. |
Bełkot totalny. O co chodzi z tym sokołem? A uśmiechanie się z krzyża to już szczyt absurdu...
Znamię bestii w Japonii
Obawiam się, że jest kwestią kilkunastu lat, gdy taki mikrochip identyfikacyjny będzie obowiązkowy dla wszystkich obywateli w rozwiniętych krajach świata. A później zostanie sprzężony z systemem bankowym, by za pomocą machnięcia ręką z wszczepionym mikrochipem przed terminalem w kasie móc zapłacić za zakupy w hipermarkecie. Kolejnym krokiem będzie likwidacja tradycyjnych pieniędzy oraz kart kredytowych.
Dzięki temu państwo będzie miało 100% kontrolę nad obywatelem.
A do tego spełni się proroctwo z Apokalipsy św. Jana, że ci, którzy nie przyjmą znamienia bestii nie będą mogli sprzedawać ani kupować...
Szwajcarska schizofrenia
15 maja 2006
Czary-mary w Poznaniu
Dyrektor generalny Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu za wydanie 28,5 tys. zł na badania radiestezyjne szkodliwych żył wodnych pod urzędem. Dyrektor kupił też kilkadziesiąt urządzeń do neutralizacji złego wpływu tychże cieków na zdrowie urzędników, bo ponoć bolały ich głowy. O swoich dolegliwościach dowiedzieli się dopiero od szefa. Decyzję przyjęli bez szemrania, podobnie jak zakup 50 czajników, 40 telewizorów i 10 chłodziarek.
14 maja 2006
Jaś Fasola arcybiskupem Canterbury :-)
Podczas piątkowej debaty w roli najbardziej zagorzałego przeciwnika ustawy wystąpił arcybiskup Canterbury, który powiedział, że koszt wprowadzenia nowego prawa byłby nieporównywalnie wyższy od indywidualnej korzyści kilku osób. Rowan Atkinson podziela pogląd, że legalizacja zabijania śmiertelnie chorych - czy to w formie zabójstwa, czy samobójstwa - doprowadzi wkrótce do wynaturzeń, których skutki będą opłakane. Najczęściej wysuwanym argumentem przeciwko eutanazji jest to, że prowadzi ona do "równi pochyłej". Zasady ulegają degradacji i zabijanie ciężko chorych ludzi staje się normą, a nie spełnianiem ich woli. A nawet, jeśli pacjent sam prosi o śmiertelny zastrzyk, może się kierować presją ze strony otoczenia.
13 maja 2006
Nie jestem wielbłądem!
- Jest to nieprawda, nigdy nie byłem w kaplicy Bractwa, nigdy też nie pochwalałem ich nieposłuszeństwa względem Papieża ani ich nie reklamowałem,
- Uznaję legalność reformy liturgicznej i ważność Mszy Pawła VI,
- Uznaję postanowienia Soboru Watykańskiego II.
12 maja 2006
Produkcja nadludzi
Ciekawe, kiedy w trosce o budżet służby zdrowia, zostanie wprowadzony przymus rozmnażania się przez sztuczne zapłodnienie, aby dzięki testom genetycznym wyeliminować niepożądane jednostki ze społeczeństwa przed urodzeniem... Hitleryzm w czystej, wręcz satanistycznej postaci.
Imigranci w belgijskich kościołach - potwierdzenie
Od wielu już miesięcy imigranci ubiegający się o azyl domagają się uregulowania swojej sytuacji przez rząd, który do dziś nie chce o tym słyszeć. Dlatego utworzył się ruch imigrantów „bez papierów”.
Za zgodą lokalnych księży, ruch ten podjął się okupacji kilkudziesięciu kościołów w całym kraju, by zwrócić uwagę na istniejący problem.
Czy aby profanowanie świątyń Pańskich przez pogan jestt odpowiednią metodą rozwiązywania problemów społecznych?
Upadnij na kolana
Mała byłam, jeszcze nie chodziłam do szkoły, gdy zachorował nasz dozorca, stary pan Michał. Groźny był, wielki, z dużymi rudymi wąsami, Dzieci z przedszkola bały się go - ja nie. Michał był moim przyjacielem i strasznie mi się podobało jak żelaznym drągiem wybijał lód z rynsztoka. Lód pryskał na wszystkie strony. Raz chciałam, żeby mi pozwolił też tak robić; roześmiał się, podał ten drąg, którego w ogóle nie mogłam ruszyć. Był taki mocny zawsze, wydawał mi się uosobieniem mocy, a teraz leżał w łóżku i nie mógł wstać. Zima to była czy może przedwiośnie, bo śnieg leżał pomieszany z błotem, taka mazia.
Dzieci z podwórka wiedziały, że stary Michał umiera i dlatego przyjdzie do niego Pan Jezus. Trochę się dziwiłam, dlaczego dopiero teraz, jak już nie może wstać, a nie wcześniej. Ale wszystkie czekałyśmy przy furtce od ulicy. Zza rogu, a właściwie zza zakrętu, odezwał się dzwonek; chłopiec, taki niewiele większy ode mnie, w białej komeżce dzwonił dzwonkiem, a wszyscy od razu się obejrzeli - za nim szedł ksiądz. Zbyszek, duży chłopak z podwórka, powiedział: "Niesie Pana Jezusa" - nie było widać gdzie niesie, ale wszyscy od razu uklękli.
Jakiś pan w szubie, jakaś pani w futerku i pan w czerwonej czapeczce, co przynosił listy do mojej starszej siostry. I chłop zlazł z wozu, zatrzymał konie i ukląkł. Wszyscy bez namysłu w błoto i roztapiający się śnieg. Ja - też, wszystkie dzieci z podwórka - też. Przez moment błysnęła mi myśl: "mam białe getry, co na to powie mama!?" Ale mama właśnie wyszła na próg i też uklękła.
Ksiądz poprzedzony chłopczykiem wszedł z sieni na prawo, do izdebki, gdzie mieszkał stary Michał.
A potem jeszcze pamiętam samą trumnę. Wnosili ją bokiem, bo nie chciał się zmieścić, na cmentarz mnie nie wzięli.
Tyle lat temu, a ja co dzień wspominam tę scenę. Ludzi klęczących, bo przechodzi Pan Jezus. Wspominam to podczas każdej Mszy św., gdy widzę, jak ministranci rozparci siedzą na ławkach, koło ołtarza, a ksiądz koło nich rozdaje Komunię św. Widzę to, gdy na Mszy św., podczas podniesienia ludzie stoją - klęczy parę starych kobiet. I widzę to w kaplicy papieskiej, gdy wszyscy siedzą, a klęczy jeden człowiek w białej sutannie i z białymi włosami, Jan Paweł II. Gdy go w Krakowie nie można było znaleźć w kurii, wystarczyło pójść parę ulic dalej, gdzie siostry mają wieczną adorację. Klęczał tam godzinami.
Dla Boga - jeśli się choć trochę pojmuje kim On jest - człowiek od wieków szukał sposobu wyrażenia czci, tego umor Dei, jaki stworzenie winno okazać Stwórcy; starał się znaleźć gest szczególny, specjalny, jedynie dla Boga przeznaczony; ludzie klękali, wznosili ręce do nieba. Gest ten nie jest ofiarowywany nikomu z ludzi. Owszem, jeszcze Jego zastępcy - przed Piotrem na Stolicy Apostolskiej klękali ludzie. Kiedyś - dziś nawet tam nie.
Dlaczego? Zmalał Bóg w ludzkich oczach, sprowadzony do naszego nędznego wymiaru - pojęcie sacrum (tego, co święte) zanika.
Jest, jest paru szaleńców Bożych, chodzących po tym świecie XX wieku, usiłujących zaszczepić na nowo kult dla Białego Krążka w złocistej monstrancji. Chodzą od parafii do parafii i namawiają na wieczystą adorację. I mówią rzeczy graniczące z cudem, że od czasu, jak w tej parafii całą dobę adoruje się Przenajświętszy Sakrament, jak ludzie kolejno klęczą przed Sanctissimum, to malej ilość przestępstw, to zmienia się klimat w parafii.
A inni? Niektórzy wzruszają ramionami: ach, to tylko symbol; inni oglądają się dookoła; wszyscy stoją, jakże się tu wychylać, sam jeden?
Pierwszy raz widziałam człowieka stojącego podczas podniesienia w kościele w Lublinie na samym początku okupacji: SS-man w mundurze (a jakże katolik - na pasie miał wybite przecież Gott mit uns). Stał sztywno na rozkraczonych nogach, a cały kościół klęczał. Potem, po wojnie umarł nasz kolega - przez wszystkich ceniony; na pogrzebowej Mszy św. Koledzy po fachu, panowie doktorzy partyjni stali sztywno. Lojalnie przyszli na Mszę św., ale nie mogli się narazić klękaniem. I było to jak znak - wierzący wiedzą, co się dzieje, padają na kolana. Niewierzący grzecznie stoją, jak na uroczystości ludzkiej, nie rozumiejąc nic więcej.
A teraz? W kaplicy u sióstr podczas Mszy św. wszystkie stoją, nie, nie wszystkie: dwie staruszki klęczą i ja - pytam przełożoną, co to jest, czy one nie rozumieją? Czy wszystkie są chore? Przełożona trochę speszona mówi: "z Zachodu przyszło, kapituła przegłosowała zmiany stroju i zamiany obyczaju".
Magiczne słowa, jak zaklęcie: "z Zachodu". Zalewa nas fala brudnej wody z Zachodu, przywożą do nas śmiecie, a w Polsce wszystko się bierze, bo... bo po prostu jest snobizm.
Młodzi, zdrowi - dlaczego nie klękną? Bo niemodne? Nie, to by nie wystarczyło, to jest głębszy znak - "upadnij na kolana ludu, czcią przejęty". No właśnie, trzeba być czcią przejętym, żeby paść na kolana. Trzeba wiedzieć przed Kim i dlaczego.
Wstać można na znak szacunku. Wstają studenci, gdy wchodzi profesor, stoją ludzie na baczność, gdy grają hymn państwowy. Ale jest to, zwłaszcza dziś, gest wieloznaczny. Stoi się, stało się godzinami w kolejce pod sklepem (niekiedy pod sklepem monopolowym kolejka była dłuższa niż za chlebem), stoi się w przepełnionym tramwaju, stoi się na przystanku. Już samo wstanie nie jest jednoznaczne i jest to gest na użytek ludzi.
Snobizm na Zachód - na "nowoczesność"!
"Wszystko jedno, jak się modlę" - ktoś mi powiedział; może, ale jak dzieciom odróżnić wagę tego, co dzieje się podczas Mszy św.? Dawniej na Ewangelię wierni stali ze skupieniem, słuchając słów natchnionych, ale gdy Bóg sam schodził na ziemię - padali na kolana; dziecko widziało: jest Bóg - tu i teraz - hic et nunc!
Tak jak my, dzieci z podwórka wiedziałyśmy na pewno, że przychodzi Ktoś najważniejszy - sam Pan Jezus, bo wszyscy dorośli padli na kolana.
Co wiedzą dziś dzieci? Czego się uczą, patrząc na dorosłych? Nawet tych niby wierzących, nawet w kościele - w którym dziś niekiedy nie można odnaleźć tabernakulum wyrzuconego z głównego ołtarza gdzieś do kąta. Gdzie Bóg sam, z niepojętą cierpliwością czeka na człowieka...
10 maja 2006
Czy rozumiemy polską mszę?
Z moich obserwacji wynika, że mało kto pamięta o tym, że Msza święta jest sakramentalnym uobecnieniem ofiary krzyżowej Jezusa Chrysusa. Większość moich rozmówców ma skojarzenia wyłącznie z ucztą eucharystyczną odprawianą na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy...
Mało kto zna katolicką naukę o Najświętszym Sakramencie - z chwilą przeistoczenia chleb i wino przestają istnieć i zamieniają się w Ciało i Krew Chrystusa. Chrystus jest obecny w Najświętszym Sakramencie w sposób sakramentalny i rzeczywisty z Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem. Z chleba i wina pozostają tylko przypadłości - takie jak zapach, kolor, smak itp.
Natomiast większość moich rozmówców rozumie Eucharystię na sposób luterański - że Chrystus pojawia się w jakiś sposób w chlebie i winie, ale bardziej symbolicznie niż rzeczywiście...
Zresztą problemy są nawet na poziomie leksykalnym. Wątpię, czy przeciętny wierny jest świadomy tego co oznaczają zwroty np. "współistotny Ojcu", "hosanna", "alleluja" czy czego się tyczy "niech Pan przyjmie ofiarę z rąk twoich". Jak ktoś się nie zgadza - niech sprawdzi.
Tak więc klepanie bez zrozumienia po łacinie zamieniliśmy na klepanie bez zrozumienia po polsku. Ale teraz możemy udawać, że wszystko jest w porządku.
Nie kupuj w niedzielę
I bardzo dobrze. Czas najwyższy aby wszyscy Polacy mogli godnie świętować Dzień Pański. Przy okazji chciałbym sprostować dwa mity wiążące się ze sprawą.
- Nieprawdą jest, że zamknięcie w niedzielę hipermarketów spowoduje wzrost bezrobocia. Większość niedzielnego ruchu rozłoży się na pozostałe dni tygodnia. Ilość pracy pozostanie praktycznie taka sama, więc ilość pracowników pozostanie bez zmian.
- Nieprawdą jest, że pracownikom hipermarketów nie dzieje się krzywda, bo za pracę w niedzielę otrzymują wolne w inny dzień tygodnia. Po pierwsze, to niedziela jest Dniem Pańskim. Po drugie, czy rodzina, w której mąż i żona mają wolne w różne dni tygodnia może fukncjonować normalnie?
Poganie w belgijskich kościołach?
Jeśli to prawda, to mamy do czynienia z rzeczą niebywałą. Nawet, jeśli poganom udostępniono kościoły nieużywane, i tak woła to o pomstę do nieba. A król Jan III Sobieski zapewne przewraca się teraz w grobie...
09 maja 2006
Oszukiwanie Pana Boga
Marcin Bornus Szczyciński pisał kilka lat temu w Więzi, że powszechne w wielu parafiach organy elelektroniczne są skandalem, ponieważ udają rzecz, którą nie są. A w liturgii potrzebna jest szczerość.
Mi z kolei nasuwają się skojarzenia z dzwonami puszczanymi w nowych kościołach z magnetofonu, ze świecami z wkładem olejowym, czy z plastikową atrapą paschału, nad którą w Wielką Sobotę księża mówią o "owocu pracy pszczół"...
08 maja 2006
Amnesty International propaguje dzieciobójstwo?
Tak sobie myślę, że za kilkaset lat, wiek XX i XXI będą postrzegane jako najbardziej ciemne w historii ludzkości. Nasi potomkowie czytając o aborcji będą załamywać ręce tak, jak my czytając o handlu niewolnikami...
Wolność od narkotyków darem dla Papieża
Wygląda na to, że mimo trzydziestaka jestem niedzisiejszym staruchem. Za moich szkolnych czasów, młodzież deklarowała abstynencję od alkoholu. Dzisiaj od narkotyków. Aż strach pomyśleć, co bedą deklarować za 50 lat ;-)
Martyrologium Rzymskie
07 maja 2006
Kod da Vinci
Tylko... czy przeciętny czytelnik, zazwyczaj bez podstawowej wiedzy na temat historii Kościoła, jest w stanie odróżnić fikcję od faktów? To pytanie chciałbym zadać osobom wybierającym się wkrótce na ekranizację powieści Browna.
Nawiasem mówiąc, w starych rachunkach sumienia można znaleźć pytanie: "czy nie narażałem swojej wiary na niebezpieczeństwo przez lekturę nieodpowiednich książek itp.?" Tylko, czy w dzisiejszych czasach ktoś traktuje takie pytania poważnie?