Podczas jednego ze spotkań formacyjnych Opus Dei usłyszałem historię, jak to władze któregoś z belgijskich miast zorganizowały huczny festyn i zaprosiły na niego miejscowego księdza. Dziwiono się bardzo dlaczego ksiądz nie chce przyjść. Impreza bowiem była w... Wielki Piątek.
Wydawało mi się, że Polacy mają wciąż więcej wyczucia niż inne nacje. Niestety...
Miałem dzisiaj do załatwienia sprawę na mieście, zaparkowałem więc auto we wrocławskiej Galerii Dominikańskiej. Zjeżdżając ruchomymi schodami zmuszony byłem słuchać tandetnej dziecięcej muzyki i wyśpiewywanych piskliwymi głosikami piosenek o wiośnie, królikach i temu podobnych stworach. Na samym dole rozstawiona scena, po której pląsały dwunastoletnie na oko dziewczęta. Impreza na całego, tłum gapiów, głośna muzyka, na scenie zaś tańce, pląsy i podskoki.
Wielki tydzień w świadomości Polaków odszedł w niepamięć. Teraz mamy świeckie święto wiosny... Przykazanie zaś kościelne "W czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać" jest dla większości czystą abstrakcją...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz